Tusk: PiS nic nie zdziałał
Premier Kazimierz Marcinkiewicz powinien zwrócić się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego ze słowami:
Melduję panie prezydencie, że nie wykonałem żadnego zadania - uważa szef PO Donald Tusk.
Można bez żadnej złośliwości powiedzieć, że nie trzeba zwoływać dzisiaj Rady Gabinetowej, aby stwierdzić, że żadna z najbardziej atrakcyjnych obietnic wyborczych nie została spełniona. Co więcej, z większości z nich partia rządząca wycofała się już po kilku tygodniach rządzenia - powiedział Tusk dziennikarzom w Sejmie.
W czwartek, po raz pierwszy od zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego, zebrała się Rada Gabinetowa, czyli Rada Ministrów pod przewodnictwem prezydenta.
Nie będzie 3 mln mieszkań, nie będzie niższych i prostszych podatków, nie przybywa - a ubywa i to w tempie już niepokojącym - miejsc pracy. Takie jest saldo tych 100 dni rządu - dodał.
Zdaniem lidera Platformy, jedno ze sztandarowych haseł PiS, jakim było "Tanie Państwo" zostało "wykpione" przez samych działaczy PiS. Dzisiaj mamy więcej urzędników, więcej urzędów i więcej kosztów władzy - argumentował Tusk.
Zaznaczył jednak, że "docenia wysiłki" Kazimierza Marcinkiewicza. Rzeczywiście widać, że premier ma dobrą wolę uważam, że ten człowiek się stara. Widać wyraźnie, że w "kleszczach" zarówno pomiędzy braćmi Kaczyńskimi, jak i paktu stabilizacyjnego (PiS, LPR i Samoobrony) niewiele można dzisiaj zrobić - powiedział szef PO.
Tusk podsumował również dwa miesiące, jakie mijają od dnia złożenia przysięgi przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak ocenił, w niektórych sytuacjach krytycznych brakuje obecności głowy państwa.
Mam nadzieję, że prezydenta będzie więcej, a nie mniej. Zbyt często widzimy prezydenta Rzeczypospolitej bardziej jako asystenta politycznego, czy rzecznika interesów brata - prezesa partii rządzącej - dodał szef PO.
Na przyszłość oczekiwalibyśmy - mówił Tusk - żeby prezydent chociaż na moment zapomniał o swojej partyjnej sympatii i brał w obronę fundamentalne instytucje dla demokracji.
Liczyliśmy na aktywną prezydenturę, a nie na prezydenturę schowaną w cieniu partii, która rządzi i jej prezesa - zaznaczył lider Platformy.