Tusk: nie ma powodu, by niepokoić się powodzią
Na razie nie ma powodu do niepokoju, obecnie lód na rzekach jest łamany tam, gdzie jest to konieczne, głównie na odcinku dolnej Odry - powiedział o zagrożeniu powodziowym premier Donald Tusk. Zapewnił jednocześnie, że na wypadek pogorszenia sytuacji w gotowości pozostaje wojsko i policja, która ma zabezpieczać majątek mieszkańców ewakuowanych z zalanych terenów.
01.02.2010 | aktual.: 01.02.2010 19:12
- Wojewodowie wiedzą, że dzisiaj nie ma pilniejszego zadania: we współpracy z innymi służbami zoptymalizować funkcjonowanie administracji i poszczególnych służb wtedy, kiedy - odpukać - coś się zdarzy - powiedział premier po naradzie w gronie ministrów, wojewodów i przedstawicieli służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. W trakcie spotkania wojewodowie przedstawili raporty na temat sytuacji powodziowej na najbardziej zagrożonych obszarach kraju.
- Do dyspozycji na rzecz akcji przeciwpowodziowej, jeśli będzie taka potrzeba, jest ponad 4 tys. 300 żołnierzy. To są ludzie wykwalifikowani, tacy jak wojska inżynieryjne, saperzy, nie tylko do łamania lodu, ale także do niesienia pomocy, do pomocy ewakuacyjnej, zabezpieczania dobytku - powiedział premier. Do ich dyspozycji gotowych jest też ok. 800 pojazdów mechanicznych różnego rodzaju.
- Tak naprawdę pomoc jest na telefon. W tych przypadkach szczególnych w ciągu 24 godzin wojskowi i sprzęt są na miejscu - zapewnił szef rządu. - Poleciłem, aby usunąć ewentualne bariery o charakterze formalnym, gdyby one miały w jakikolwiek sposób opóźnić użycie wojska. Na razie tego typu sytuacji nie było - powiedział Tusk.
- Zwróciłem się także do ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera, aby przygotować policję do dużo skuteczniejszych niż do tej pory działań na rzecz ochrony dobytku tych, którzy będą musieli - jeśli taka okoliczność się pojawi - opuścić swój majątek - powiedział Tusk.
Jak dodał, "wzrasta zagrożenie dla życia, ponieważ ludzie ze zrozumiałych względów nie chcą opuszczać swoich domostw i czekają na najbardziej krytyczny moment". - Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której zyskają dużo więcej pewności niż do tej pory, że policja i inne służby skutecznie obronią ich majątek przed ewentualną grabieżą po to, aby skłonić ich do ewentualnej, szybszej ewakuacji - mówił premier.
Zapewnił, że rozpoczyna się także współpraca między regionalnymi zarządami wód, samorządem i firmami, które dysponują sprzętem budowlanym, który może być używany do rozbijania lodu na mniejszych rzekach.
- Jesteśmy w kontakcie z odpowiednimi służbami i naszymi partnerami w Niemczech, w Czechach, na Słowacji i na Ukrainie - powiedział premier. Jak dodał, najbardziej potrzebna jest współpraca z Ukrainą. - Chociaż tam - ze względu na kalendarz wyborczy - to może nie będzie takie łatwe. Ze stroną niemiecką doszło już do takiego materialnego wyrazu współpracy - na dolnej Odrze lodołamacze niemieckie pracują i pomagają naszym lód rozłamać - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że akcja kruszenia lodu koncentruje się obecnie właśnie na odcinku dolnej Odry. - Zadbamy o to, by systematycznie, tak jak to będzie potrzebne, tak jak na to pozwolą warunki pogodowe, łamać lód od morza w górę dwóch głównych rzek: Odry i Wisły - powiedział Tusk.
- Chcemy dzisiaj dmuchać na zimne, można powiedzieć dmuchać na bardzo zimne - mówił premier, dodając, że sytuacja jest o tyle nietypowa, że przez długie lata nie mieliśmy do czynienia z zimową powodzią. Jak przypomniał - ostatnie takie powodzie miały miejsce w 1979 i 1982 r.