Tusk nie jest zdziwiony decyzją Gilowskiej
Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald
Tusk nie jest zdziwiony odrzuceniem przez prof. Zytę Gilowską
oferty premiera Kazimierza Marcinkiewicza w sprawie jej powrotu do
rządu i objęcia funkcji wicepremiera ds. gospodarczych.
03.07.2006 | aktual.: 03.07.2006 16:51
Gilowska poinformowała, że nie przyjęłą oferty premiera.
Trudno dziwić się decyzji prof. Gilowskiej, bo została jednak w dość przykry sposób upokorzona i dlatego propozycja premiera Marcinkiewicza była - nie tylko przez prof. Gilowską - uznana za trochę niewczesną - powiedział dziennikarzom w Gdańsku lider PO.
Po tym, jak 23 czerwca Rzecznik Interesu Publicznego złożył wniosek o lustrację Zyty Gilowskiej, ta oddała się do dyspozycji premiera. Jeszcze tego dnia szef rządu zdymisjonował wicepremier i minister finansów. 29 czerwca Sąd Lustracyjny odmówił wszczęcia procesu lustracyjnego Gilowskiej uzasadniając, że nie pełni już funkcji publicznej. Na wniosek b. wicepremier prokuratura gdańska prowadzi śledztwo w sprawie "szantażu lustracyjnego".
Tusk dodał, że "z niesmakiem" obserwował w ostatnich dniach postawę polityków Prawa i Sprawiedliwości ws. Gilowskiej.
Ta nerwowość liderów PiS i brak konsekwencji; narastający konflikt między premierem a Jarosławem Kaczyńskim w sprawie, czy Zyta Gilowska ma wrócić i na jakie stanowisko, to wszystko stworzyło dość gorszący spektakl - ocenił szef Platformy.
Tusk sądzi, że w obecnej sytuacji powrót Gilowskiej do życia publicznego, po tym, co zrobili jej "koledzy z rządu i obozu rządzącego" jest utrudniony. Nie można kogoś wpierw pałką po głowie, a po kilku dniach mówić: świetny człowiek, jedyny dobry kandydat - tak polityki nie można uprawiać - wyjaśnił.
W opinii lidera PO, są tylko dwa sposoby, aby "przerwać ten obłęd lustracyjny".
Tusk wyjaśnił, że pierwsza metoda, to nie zaglądać w ogóle do archiwów i je zapieczętować. Tusk uważa jednak, że to złe rozwiązanie, ponieważ "ukrywanie prawdy nic nie daje". Szef PO ma też wątpliwości, czy zamknięcie przed opinią publiczną materiałów zgromadzonych przez służby specjalne PRL jest w ogóle "wykonalne".
Druga metoda, o którą proszę od wielu, wielu lat już właściwie, to pełna jawność dokumentacji. Bez tych skomplikowanych trybów lustracyjnych, bez sędziów, bez groźby prowokacji - otwarcie archiwów i pełny dostęp do tych archiwów, to jest najlepsza metoda, aby takich afer więcej nie było - uważa Tusk.