"Tusk nie dał satysfakcji rusofobom"
Pojawiają się pierwsze komentarze po wspólnej konferencji premierów Polski i Rosji - Donalda Tuska i Władimira Putina. Wcześniej niejednokrotnie zarzucano polskim władzom uległość wobec Rosji, jednak zdaniem komentatorów Tusk zachował się niczym prawdziwy mąż stanu. - Tusk jest dyplomatą myślącym o przyszłości, gdyby przyjął stanowisko konfrontacyjne, dałoby ono jedynie satysfakcję polskim rusofobiom. Podziwiam wzajemny takt i dyplomację obu premierów – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rosjoznawca prof. Andrzej de Lazari z Uniwersytetu Łódzkiego.
01.09.2009 | aktual.: 01.09.2009 15:40
Szef polskiego rządu podkreślił, że Polska chce respektować prawdę historyczną i budować relacje z Rosją w oparciu o tę prawdę. Podczas rozmowy z Putinem oświadczył, "iż na kłamstwie niczego zbudować się nie da - na prawdzie zaś można zbudować wszystko co sensowne". Jak ocenia te słowa ekspert? - Prawda faktu jest prawdą faktu. Problem pojawia się z "prawdą" interpretacji. Liczenie na to, że Rosjanie z dnia na dzień zaakceptują naszą interpretację historii jest nieracjonalne. Tak samo jak dla nas nie do przyjęcia jest porównanie "rozbioru" Czechosłowacji przez Hitlera, Węgry i Polskę do 17 września. Może "przy okazji" należałoby Czechów przeprosić za Zaolzie? – zwraca uwagę de Lazari.
Jako "ważny i praktyczny krok" premier Donald Tusk określił przyjęcie rekomendacji polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych, dotyczącej utworzenia w Polsce i Rosji instytucji, które zajmą się m.in. "pieczołowitym" badaniem sprawy katyńskiej" i "obiektywnym nakreśleniem" innych problemów ze wspólnej polsko-rosyjskiej historii. Bardzo pozytywnie ocenia porozumienie w tej sprawie także ekspert z Uniwersytetu Łódzkiego. - Historycy polscy i rosyjscy, o czym świadczy dorobek Grupy, są w stanie się porozumieć. Wówczas i politykom będzie łatwiej o konsensus w sprawach historycznych – uważa de Lazari.
Podczas konferencji Władimir Putin po raz kolejny powtórzył, że ZSRR zdecydował się na zawarcie Paktu Ribbentrop-Mołotow z sierpnia 1939 r., bo pozostał "sam na sam" z Niemcami, ewentualni sojusznicy już wcześniej podpisali podobne porozumienie z III Rzeszą, w tym Polska. Czy powinien go wyraźniej potępić? - Potępił go w liście do Polaków opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej”, teraz wskazał na ówczesne uwarunkowania polityczne, co nie zdejmuje potępienia, a tłumaczy ówczesne postępowanie rządu sowieckiego – mówi de Lazari.
- Najbardziej mnie boli fakt, że Rosjanie swoją interpretacją sami utożsamiają rosyjskość z sowieckością. Zdradzili w ten sposób Sołżenicyna i Cerkiew rosyjską. Najprościej byłoby przecież, gdyby Putin powiedział: „nie obwiniajcie Rosjan za zbrodnie komunistyczne. Ani Stalin, ani Beria, nie wspominając o Dzierżyńskim, Rosjanami nie byli. Komunizm był ‘beznarodowy’. Rosja sama komunizm odrzuciła i nie może odpowiadać za zbrodnie komunistyczne”. Niestety tego nie powie, gdyż ostatnimi czasy polityka rosyjska jednoznacznie przejęła ZSRR jako część rosyjskości. Nie zaskoczy mnie więc Putin, ale i niczym nas nie obrazi – stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską de Lazari.
Podczas gdy w Polsce trwała rozmowa „w cztery oczy” premierów Tuska i Putina, Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji zaprezentowała swoją książkę "Sekrety polskiej polityki zagranicznej. 1935-45", której główną tezą jest, że przedwojenne władze "aktywnie współpracowały z hitlerowskimi Niemcami". Według SWR, Polska "nie odmówiłaby wspólnej wojny z Niemcami przeciwko ZSRR". Prezentowanie tej książki w czasie rozmowy Putina z Tuskiem, ekspert określił jako „niezbyt ładny gest” ze strony Rosji.
Wielką wagę do wizyty Władimira Putina w Polsce przywiązuje rosyjska prasa. W artykułach opublikowanych 1 września dominuje ton nadziei na poprawę stosunków polsko-rosyjskich. Ekspert nie ma wątpliwości, że pewne ocieplenie w stosunkach polsko-rosyjskich już nastąpiło – w ostatnich dwóch latach przywódcy obu krajów spotkali się aż trzy razy - i podziela tę nadzieję na przyszłość.
Rosjoznawca odniósł się również do porannych słów Lecha Kaczyńskiego podczas uroczystości rocznicowych na Westerplatte, kiedy prezydent porównał Katyń do Holocaustu. - To bardzo złe słowa. Dla Stalina polscy oficerowie byli przede wszystkim wrogami klasowymi i wszystko było mu jedno, jakiej byli narodowości. Do głowy by mu nie przyszło, by rozstrzeliwać polskich robotników. Dla Hitlera każdy Żyd podlegał zagładzie – powiedział Wirtualnej Polsce de Lazari.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska