PolskaTusk: muzeum II wojny światowej zamiast muzeum wypędzonych

Tusk: muzeum II wojny światowej zamiast muzeum wypędzonych

Zdaniem premiera Donalda Tuska, zamiast muzeum upamiętniającego losy przesiedlonych i wypędzonych, lepszym projektem byłoby muzeum II wojny światowej, które mogłoby powstać w Gdańsku i w którym uczestniczyłyby różne kraje.

Tusk: muzeum II wojny światowej zamiast muzeum wypędzonych
Źródło zdjęć: © PAP

10.12.2007 | aktual.: 10.12.2007 12:22

W takim muzeum historia przesiedleńców znalazłaby swoje miejsce we właściwym, całościowym kontekście - podkreślił Donald Tusk w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Propozycja Tuska ma stanowić alternatywę wobec planów Eriki Steinbach, szefowej Związku Wypędzonych (BdV), aby utworzyć w Berlinie Centrum Przeciwko Wypędzeniom, a także wobec koncepcji niemieckiego rządu, który chce upamiętnić wysiedlenia za pomocą tzw. "widocznego znaku".

Pytany, co należy zrobić z projektem "widoczny znak", polski premier odpowiedział, że "kiedy pojawiają się coraz to nowe odsłony projektu "znaku", rodzi się uzasadniona obawa, że jego kształt i wymowa uderzają bezpośrednio w hierarchię odpowiedzialności historycznej".

Jak wszyscy Polacy, wiem, że najtragiczniejsze wydarzenia historii wymagają upamiętnienia. Polacy mają prawo oczekiwać od Niemców szczególnie przemyślanego podejścia w tej materii - podkreślił Tusk.

Dopytywany czy w związku z tym Polska odmówi współpracy przy "widocznym znaku", Tusk nie chciał przesądzać "czy możliwa jest taka współpraca". Jego zdaniem, lepszy mógłby być "znacznie obszerniejszy projekt, upamiętniający drugą wojnę".

Wzięliby w nim udział Niemcy, Polacy, może jeszcze inni - wszyscy razem. W takim dużym Muzeum II Wojny Światowej historia przesiedleńców znalazłaby swoje miejsce we właściwym, całościowym kontekście - uważa premier.

Gdańsk - dobre miejsce na Muzeum II Wojny Światowej

Na pytanie, gdzie takie muzeum mogłoby powstać, Tusk odpowiedział, że w Gdańsku. To dobre miejsce, gdzie jak w soczewce skupiają się wszystkie okropności tej wojny. Tutaj się ona zaczęła, w pewnym sensie też tutaj się zakończyła, kiedy w 1980 roku powstała "Solidarność". Były tu obecne wszystkie wymiary tej tragedii, jaką była ta wojna. Być może kiedy zaczniemy rozmawiać o takim projekcie, definitywnie położymy kres zawstydzającemu, niekończącemu się sporowi wokół upamiętnienia wypędzonych - tłumaczył szef rządu.

Tusk nie wykluczył, że do projektu muzeum upamiętniającego II wojnę światową mogłyby przyłączyć się także Rosja i Izrael.

"Chcemy jasno mówić o tym, kto był sprawcą, a kto ofiarą"

W wywiadzie dla "FAZ" Tusk zwraca uwagę, że po 1989 roku "Polacy zmienili swoje podejście do Niemiec w sposób niecodzienny". Dowiedli, że potrafią i chcą zrozumieć inne punkty widzenia - argumentował.

Przeszliśmy długą i trudną drogę, znacznie dłuższą niż Niemcy, żeby odnaleźć się po traumie. Problem nie polega na tym, iż ktoś zabrania Niemcom pamięci o własnym cierpieniu. Problem zaczyna się wtedy, kiedy ta pamięć osłabia inną pamięć - pamięć o zbiorowej odpowiedzialności niemieckiej - zaznaczył premier. Dodał, że kiedy rozmawiamy o Niemcach i Polakach w II wojnie światowej, "chcemy jasno mówić o tym, kto był sprawcą, a kto ofiarą". Nie może tu być żadnych dwuznaczności - zaznaczył premier.

To, że Polacy rozumieją dziś lepiej niż kiedyś niemiecki punkt widzenia, nie może oznaczać, że godzą się na próby relatywizacji odpowiedzialności i prawdy historycznej. Jednak sposób, w jaki Niemcy powracają dziś do historii, sprawia, że przeszłość znowu staje się balastem - uważa Tusk.

W wywiadzie dla "FAZ" Tusk pytany był także o to, jak postrzegał Niemcy "jako młody człowiek". Polski premier podkreślił, że "w latach 60. i 70. XX wieku był, jak każdy młody Polak, wychowywany w wybitnie antyniemieckiej atmosferze". Jednak dzisiaj ważne jest, aby nie patrzeć na relacje między Polakami i Niemcami z perspektywy okopów historii - zaznaczył.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)