Tusk: Kaczyński i Lepper zajmowali się tylko sobą, pora na wybory
Kaczyński i Lepper są siebie warci: uprawiają agresywną politykę, nie wykonali żadnego ze zobowiązań wyborczych, wciąż zajmowali się tylko sobą - tak ocenił przyczyny rozbicia koalicji lider PO Donald Tusk. Dodał, że wybory parlamentarne powinny odbyć się jak najszybciej.
Salon Polityczny Trójki: - Panie marszałku, kto rozbił tę koalicję? Andrzej Lepper czy Jarosław Kaczyński?
Donald Tusk: - Jedni i drudzy w jakimś sensie są siebie warci. Jeśli chodzi o uprawianie polityki i pomysł na politykę, to i Jarosław Kaczyński i Andrzej Lepper dobrze czują się w konflikcie i takiej agresywnej polityce. Mniej się koncentrują na - tak to oceniam - na realnych problemach. I jak powstawała ta koalicja - pewnie Pan pamięta - mówiłem o tym, że coraz trudniej mi odróżnić Jarosława Kaczyńskiego od Andrzeja Leppera.
Wszyscy Polacy pamiętają.
- Myśli Pan? Nie.
No, głośne to było.
- Polacy mają poważniejsze sprawy na głowie niż politykę i pamięć o słowach wypowiadanych w Sejmie. Ale, rzeczywiście, coś w tym jest. Ta polityka konfliktu i agresji, tak bliska jednemu i drugiemu, doprowadziła ich do takiego burzliwego finału.
Czyli Andrzej Lepper jest warchołem, a Jarosław Kaczyński chamem?
- No, jak Panu nie wstyd, tak...?
Muszę. Tak mówią o sobie.
- Ale nie zmusi mnie Pan, żebym ja takiego języka używał.
Ale to jest za mocny język?
- To jest ten język, który przyczynia się do ruiny życia publicznego w Polsce. To, że pożegnali się obaj politycy, właśnie takimi słowami, to jest - w mojej ocenie - symboliczny skrót tego, co im się udało dokonać w polskiej polityce w ostatnim roku. Tzn. żadne z zobowiązań wyborczych nie zostało wykonane, taka atmosfera jest trochę węgierska, w tym sensie, że Polacy mają narastające poczucie, że Kaczyński i Lepper zajmowali się głównie sobą. I do dzisiaj zajmują się głównie sobą. Natomiast język, jakiego używają i przede wszystkim ta nadmierna skłonność do destrukcji, agresji, rozbijania doprowadziła ich właśnie do tego, że poza epitetami dzisiaj nie są w stanie nic na swój temat powiedzieć.
(...) Pan jest za wyborami?
- Dzisiaj chyba nie ma innego wyjścia. Wie Pan, to jest kłopotliwe pytanie. Ja jestem - tak sądzę - człowiekiem dość racjonalnie myślącym i wiem dobrze, że dzisiaj Polacy mają też trochę inne sprawy na głowie niż kolejne wybory. W ogóle u nas bardzo trudno o solidną frekwencję, ale z drugiej strony i my tu siedzący w studiu i nas słuchający dobrze wiemy, że dłużej tak nie można Polską rządzić.
Czyli wybory?
- Chyba lepszym wyjściem byłyby wybory, bo z całą pewnością, ci panowie, którzy przez rok rządzili nie powinni Polską rządzić.
Np. 26 listopada?
- Im szybciej, tym lepiej
Przeczytaj cały wywiad