PolskaTusk: gdybyśmy odpowiadali Kaczyńskiemu, byłoby piekło

Tusk: gdybyśmy odpowiadali Kaczyńskiemu, byłoby piekło

Gdyby każda wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego spotykała się z symetryczną odpowiedzią konkurencji, to mielibyśmy piekło na ziemi - powiedział premier Donald Tusk w radiu TOK FM.

20.10.2010 | aktual.: 20.10.2010 13:33

Według Kaczyńskiego, wtorkowy atak w łódzkim biurze PiS "to wynik wielkiej kampanii nienawiści prowadzonej wobec PiS od długiego czasu". Prezes PiS ocenił też, że odpowiedzialność moralna i polityczna polityków PO i premiera Donalda Tuska za atak na biuro PiS, w którym jedna osoba zginęła i jedna została ranna, jest "zupełnie jasna".

- Dla poczucia bezpieczeństwa Polaków i takiej elementarnej stabilności jest rzeczą ważną, żeby na każde tego typu wystąpienie nie odpowiadać z podobną brutalnością, czy emocją. Gdyby polska polityka miała tak wyglądać, że każda wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego spotyka się z symetryczną odpowiedzią, to mielibyśmy piekło na ziemi - podkreślił premier.

- Mamy polityków, którzy nie są w stanie zaakceptować sytuacji, w której nie dysponują poparciem większości i staje się to dla nich źródłem cierpienia, a później takich nieracjonalnych, przesadnie emocjonalnych działań. (...) Mamy tu do czynienia z sytuacją permanentną - działanie na emocjach i wmawianie sobie i innym, że celem polityki jest zniszczenie konkurenta - nie jest epizodem, tylko istotą działania dla niektórych - mówił premier.

Jak ocenił, taka choroba może dotknąć każdego środowiska politycznego. Tusk przestrzegał przed pokusą "łapania się za takie pozornie łatwe narzędzia - jest tragedia, to mam dobry pretekst, żeby kogoś zaatakować".

Zaznaczył, że w ostatnich miesiącach słyszał "piramidalne oskarżenia", pełne hipokryzji, nieuczciwe oceny tego, co się w Polsce zdarzyło. - Jest oczywiście pokusa, żeby ostro reagować. Ale Polacy mają prawo oczekiwać od tych, którzy biorą na siebie ciężar odpowiedzialności, w tym ode mnie, że będziemy cały czas czuć się odpowiedzialnymi za całość, a nie za swoje emocje - podkreślił szef rządu.

Jego zdaniem, należy wciąż powtarzać apele o solidarność Polaków i powściąganie emocji. - Nie zmienię swojej opinii, że zadaniem takich ludzi jak ja jest panować nad emocjami i dalej robić swoje. Nie mamy powodów mieć poczucia apokalipsy, ale na pewno mamy kolejne dramatyczne zdarzenie w politycznej epoce, nasyconej niestety bardzo wieloma dramatycznymi wydarzeniami - dodał szef rządu.

Według premiera, ludzie w polityce muszą - mimo emocji przekraczających polską i europejską normę - "mieć poczucie odpowiedzialności wykraczające poza doraźne emocje". - W Polsce to wydarzenie (atak w Łodzi) to wydarzenie nietypowe, bo jednak w Polsce nigdy nie było atmosfery (przyzwolenia) ani dla terroru, ani dla tego typu zdarzeń - zamachów, skrytobójstw - mówił Tusk. Jak dodał, w historii polskiej polityki zabójstwo w Łodzi to zdarzenie" szczególne i ponadnormatywne".

- Reakcje, komentarze, czy próby robienia polityki (po zabójstwie w Łodzi) pokazują, że niektórzy politycy w Polsce inaczej reagują niż na świecie - ocenił szef rządu. Jak dodał, w innych krajach - po zabójstwach na tle politycznym - nie było takiego "politycznego jazgotu", a przede wszystkim nikt nie próbował obciążyć odpowiedzialnością politycznej konkurencji.

- Taki dramat jaki zdarzył się w Łodzi, może mieć swój dalszy ciąg, dlatego uważam, że dzisiaj prawdziwym testem na odpowiedzialność jest wspólna, taka międzypartyjna zgoda, że działamy na rzecz unikania takich sytuacji w przyszłości, a więc także wygaszania emocji, swoich i konkurencji - powiedział Tusk. Jak dodał, dla niego bardzo ważną kwestią jest to, aby jego współpracownicy nie dali się sprowokować, bo wtedy - jego zdaniem - wymiana ciosów nigdy nie będzie miała końca.

Premier odnosił się też do wypowiedzi Kaczyńskiego podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie. Szef PiS mówił, że "mord łódzki" to dowód na to, że demokracja w Polsce jest poważnie zagrożona. Jak dodał, źródłem tego zagrożenia jest "socjotechnika, którą stosuje rządząca partia", polegająca na "szerzeniu nienawiści do opozycji, (...) do Prawa i Sprawiedliwości". - Nie oczekiwałem od prezesa Jarosława Kaczyńskiego wyważonych opinii na ten temat. To tym bardziej pokazuje, jak ważne jest, aby w sytuacjach takiego dramatycznego zamieszania ludzie odpowiedzialni za państwo różnili się nie tylko w swoich wypowiedziach, ale też zachowaniach od rozmaitego rodzaju zachowań powiedziałbym ekstremistycznych lub budzących też lęk u wielu ludzi - powiedział Tusk.

Jego zdaniem Polacy oczekują od władzy, by nie ulegała takim emocjom, czy nienawiści, jakie prezentują niektórzy politycy opozycji w tym Jarosław Kaczyński. Jak podkreślił, nawet jeśli ma się poczucie najgłębszej racji i świadomość jak bardzo niesprawiedliwe i niebezpieczne są słowa i zachowania szefa PiS, to najlepsze co można zrobić, to nie reagować w taki sam sposób.

- Najlepszą tarczą i dla Polaków, ale też dla rządu wobec tego typu sformułowań, jest zachowywać spokój i odpowiedzialność, a nie oddawać razy. To może by wyglądało nawet dość efektownie, ale miałoby bardzo złe skutki - ocenił szef rządu.

Premier zapewniał, że demokracja nie jest zagrożona, bo wiadomo kiedy są wybory, a nie wiadomo kto je wygra. Tusk był zaskoczony, że Konwent Seniorów zdecydował, że w czwartek będzie przedstawiana informacja rządu ws. wydarzeń łódzkich. Jak mówił, w tej chwili informacje na temat tego, co wydarzyło się w Łodzi powinny być przekazywane przez prokuraturę, czy policję, a nie przez polityków.

- Sądzę, że chodzi o to, że opozycja ma przekonanie, że to jest dobry sposób na to, żeby wykorzystać tę sytuację do takiego eskalowania konfliktu, inaczej sobie nie mogę tego wytłumaczyć, ale oczywiście jeśli taka jest decyzja Sejmu, ja tutaj nie będę grymasił - zadeklarował.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (89)