Tusk: dziś odebrałem meldunek, służby dały radę
Wszędzie służby państwowe stanęły na wysokości zadania, tempo wypłaty zasiłków jest zadowalające, będzie pomoc dla tych, którzy najbardziej ucierpieli - tak sytuację po przejściu przez Polskę burz i nawałnic ocenia premier Donald Tusk po posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
21.07.2011 | aktual.: 21.07.2011 17:54
- Dzisiaj odebrałem meldunek od wszystkich wojewodów z tych województw, gdzie te dramaty miały miejsce, wszędzie uzyskaliśmy informacje, że służby państwowe, zwłaszcza straż pożarna i ochotnicza straż pożarna, stanęły na wysokości zadania - powiedział premier.
Dodał, że strażacy w wielu miejscowościach pomagali nie tylko przy akcji ratunkowej, ale również w oczyszczaniu terenu.
Podkreślił, że z komunikatów wojewodów wynika, że są środki finansowe na szybką, bezpośrednią pomoc, która jest rozdzielana na poziomie gmin przy pomocy pracowników opieki społecznej (w wysokości do 6 tys. zł), a zasiłki dla tych, którzy utracili środki na życie, są wypłacane w zadowalającym tempie.
- Mamy dużo zniszczeń domów. Tutaj stosujemy metodę pomocy zarówno ubezpieczonym i nieubezpieczonym. Z tym, że w każdym przypadku będziemy starali się oceniać indywidualnie sytuację materialną gospodarstwa i w zależności od potrzeb ta pomoc będzie indywidualizowana, w zależności od możliwości finansowych rodziny - powiedział Tusk.
Podkreślił, że nie ma środków na rekompensaty z tytułu utraconych zbiorów dla rolników, są jednak fundusze na odtworzenie możliwości podjęcia działalności na nowo.
Tusk mówił też, że "nie ma żadnego sygnału alarmującego o ewentualnym zagrożeniu powodziowym". Premier Donald Tusk opowiadał też, że na posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego - poświęconemu skutkom nawałnic, które przeszły w ostatnich dniach nad Polską - poruszano też temat stanu rzek.
- Rozmawialiśmy o ewentualnych zagrożeniach powodziowych, ze względu na już dość długotrwałe opady, szczególnie na Dolnym Śląsku, i nie ma żadnego sygnału takiego alarmującego - powiedział premier. Zaznaczył, że ma na myśli nie podtopienia, lecz ewentualne zagrożenie wylaniem rzek.
Jak dodał wyjątkiem, gdzie może się pojawić takie zagrożenie, są okolice Turoszowa na Dolnym Śląsku. W tym rejonie - jak powiedział szef rządu - będzie jeszcze padało, także w nocy, stany alarmowe rzek są przekroczone, do tego dochodzi zrzut wody z jednego ze zbiorników. - Na razie wszystko wydaje się pod kontrolą, natomiast te opady, których się spodziewamy jeszcze w nocy, mogą doprowadzić do dalszego przekroczenia stanów alarmowych, czy to będzie oznaczało powódź w niektórych miejscach, tego w tej chwili nie wiemy. Na razie służby meteorologiczne sądzą, że nie będzie tego typu zdarzenia - powiedział premier.
Premier powiedział też, że średnioterminowe prognozy pogody wskazują, że powoli najbardziej intensywne zjawiska powinny się oddalać od Polski.