Tusk: ciężko pracuję na to, by PO rządziła sama
Szef PO Donald Tusk zapowiada, że jeśli Platforma Obywatelska wygra wybory, jest gotów zawrzeć koalicję i współpracować i z Jarosławem Kaczyńskim, i z Aleksandrem Kwaśniewskim. Na razie ciężko pracuję na to - i jest taka realna szansa - że PO może rządzić sama, albo w porozumieniu z PSL - mówił Tusk na spotkaniu z Polakami w dublińskim Liberty Hall.
Wolę wygrać wybory, zabrać im zabawki, bo źle się bawią, a potem powiedzieć: chcecie coś pozytywnego zrobić - zrobię to chętnie i z jednym i z drugim. W poniedziałek w Polsce zaapeluję do jednych i drugich, żeby coś razem zrobić - zapowiedział Tusk. Nie dam się wpędzić w żadną pułapkę, że Kaczyński mówi: powiedz Tusk, że nigdy z LiD-em, a Kwaśniewski mówi, że Kaczyńskich trzeba wypędzić z Polski, bo to do niczego nie doprowadzi - oświadczył.
Dodał, że jest gotów zawrzeć koalicję i z Kwaśniewskim i z Kaczyńskim, a najlepsza byłaby współpraca czterech głównych ugrupowań: PO, PiS, LiD i PSL. Jeśli Platforma wygra wybory, to chciałbym zwrócić się i do Kaczyńskich i do Kwaśniewskiego i do Pawlaka i powiedzieć: parę rzeczy i tak musimy zrobić razem. Stadiony nie mają koloru partyjnego. Autostrady nie muszą być lewicowe czy prawicowe - mówił szef PO.
Podkreślił, że w sytuacji, w której Lech Kaczyński jest prezydentem, a PO hipotetycznie wygrywa wybory i chce reformować służbę zdrowia, przygotowywać Euro2012 czy redukować biurokrację, to nie może "robić z tego wojny ze wszystkimi".
My musimy zbudować tak władzę - a w Polsce premier ma najwięcej władzy - i jednocześnie tak zbudować zaplecze parlamentarne, żeby prezydent nie "wywalał" nam każdej ustawy. Wierzę, że zwycięży PO, ale kilka dni później to prezydent Lech Kaczyński będzie wychodził z inicjatywą, jaki rząd ma powstać- mówił Tusk. Sądzę, że będzie to rząd Platformy, ale niech będzie wsparty, albo przynajmniej niech uzyska neutralność innych ugrupowań, żebyśmy zrobili kluczowe rzeczy, przede wszystkim w ochronie zdrowia - apelował.
Pytany, dlaczego ostatecznie nie doszło do zawarcia koalicji PIS-PO po ostatnich wyborach, mówił o różnicach między obiema partiami w podejściu do państwa i do gospodarki. Podkreślił, że w PiS-owskim projekcie konstytucji (we wstępie) znalazł się zapis, że celem tego projektu jest "przywrócenie kontroli państwowej nad wszystkimi obszarami życia publicznego". Jarosław Kaczyński może tak myśleć, tylko z naszego punktu widzenia jest dokładnie odwrotnie - powiedział Tusk.
Mam dopuścić do tego, żeby zmarnować kolejne dwa lata? Ja im nawet zapomnę dziadka z Wehrmachtu i jestem gotów gadać z jednymi i drugimi, bo Polska jest tysiąc razy ważniejsza niż nasze obrażanie - oświadczył.
Tusk ocenił też, że Jarosław Kaczyński wybrał sobie w debacie Aleksandra Kwaśniewskiego bo to "łatwiejszy przeciwnik". Gdyby był prawdziwym facetem to stanąłby naprzeciw gościa, który ma równy potencjał polityczny i kandyduje do Sejmu z tego samego okręgu. Kwaśniewski jest dla niego łatwiejszy, bo będzie mowa o tym, czy stał prosto w Kijowie, czy w Charkowie - tłumaczył.
Szef PO podkreślił, że on sam wyrażał gotowość do debaty z Jarosławem Kaczyńskim.