Tusk: bierzemy odpowiedzialność za przebieg "Błękitnego marszu"
Szef PO Donald Tusk powiedział, że Platforma bierze odpowiedzialność za przebieg organizowanego przez nią 7 października w Warszawie "Błękitnego marszu". Nie może natomiast wziąć odpowiedzialności za zachowanie zwolenników rządu, którzy zgromadzą się tego samego dnia w stolicy na manifestacji organizowanej przez LPR.
26.09.2006 | aktual.: 26.09.2006 20:01
Nieroztropna, żeby nie powiedzieć, prowokacyjna decyzja o tym, aby udzielić zgody na kontrmanifestację jednoznacznie wymierzoną przeciw naszemu pokojowemu marszowi, pokazuje, że z całą pewnością stały za tym złe intencje - ocenił lider Platformy. Dodał, że nie rozumie, dlaczego Marcinkiewicz wdaje się w takie awanturnicze pomysły LPR.
PO jako pierwsza wystąpiła z pomysłem organizacji 7 października manifestacji w Warszawie. Złożyła wniosek pod koniec sierpnia i uzyskała zgodę. LPR zapowiedziała swoją manifestację kilka dni temu.
Doradca Marcinkiewicza ds. mediów Konrad Ciesiołkiewicz, komentując wypowiedź Tuska, podkreślił że organizatorzy zapewniają o właściwym zabezpieczeniu tych imprez, a miasto dołoży wszelkich starań, żeby wzmocnić właściwe służby bezpieczeństwa.
Kazimierzowi Marcinkiewiczowi do głowy by nie przyszło zabronienie demonstrowania Platformie Obywatelskiej w Warszawie. Ale tak samo do głowy mu nie przyjdzie zakaz organizowania demonstracji dla innej partii politycznej, tym bardziej, że wszelkie procedury zostały spełnione - powiedział Ciesiołkiewicz.
Komentarze Donalda Tuska dziwią nas o tyle, że w imię wolności wypowiedzi i zgromadzeń, chce się właśnie te wolności ograniczyć innym - dodał.
Jeden ze współorganizatorów marszu LPR Konrad Bonisławski powiedział, że Liga bierze odpowiedzialność za uczestników swojej manifestacji. Zwrócił uwagę, że marsze LPR i PO nie idą tą samą trasą, więc - jego zdaniem - wszystko będzie odbywało się pokojowo.