Tusk: będę oczekiwał, że parlamentarzyści PO zbędą swoje akcje i udziały
Premier Donald Tusk powiedział w piątek, że
będzie oczekiwał od parlamentarzystów PO, aby zbyli lub przekazali
akcje i udziały w spółkach prawa handlowego jeszcze przed wejściem
w życie zmiany w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora,
która dotyczyć będzie m.in. utworzenia funduszu powierniczego.
W środę szef klubu PO Zbigniew Chlebowski poinformował, że przygotował listę parlamentarzystów Platformy, którzy mają udziały w spółkach prawa handlowego. PO chce monitorować ich prace w parlamencie, aby nie doszło do kolizji interesów w pracach legislacyjnych.
"Tego typu informacje z natury rzeczy muszą być jawne. Jeśli parlamentarzysta nie ujawnia w jawnej dokumentacji, dostępnej każdemu obywatelowi, udziałów, akcji to popełnia przestępstwo" - powiedział Tusk na konferencji prasowej w Brukseli.
Zdaniem premiera, lista proponowana przez Chlebowskiego to "zestawienie statystyczne", które każdy może zrobić.
Tusk podkreślił, że będzie oczekiwał, aby parlamentarzyści PO zbyli lub przekazali udziały i akcje w spółkach prawa handlowego, zanim wejdzie w życie odpowiednia zmiana w ustawie o wykonywaniu mandatu posła i senatora, której elementem będzie fundusz powierniczy, gdzie parlamentarzyści będą zobowiązani do powierzania swoich akcji i udziałów.
"Skutecznie będę w stanie wyegzekwować tego typu działanie od parlamentarzystów PO, ale nie wykluczam, że inne kluby też pójdą tym tropem" - powiedział premier.
Przygotowanie projektu nowelizacji ustawy o wykonywaniu mandatu już w środę zapowiedział szef klubu PO. Ma on być gotowy w ciągu kilku najbliższych tygodni, ale takie przepisy mogłyby wejść w życie od następnej kadencji parlamentu.
Tusk zapewnił jednocześnie, że "różne instrumenty zostaną użyte", żeby kwestie zaangażowania senatora Tomasza Misiaka i jego firmy "zbadać w najdrobniejszym szczególe". "Zarówno instytucje cywilne jak służbowe będą te sprawy badały" - podkreślił.
Piątkowa "Rzeczpospolita" napisała o kolejnej sprawie dotyczącej m.in. firmy byłego już senatora PO. Według "Rz" żona wiceministra pracy Jarosława Dudy współpracuje z firmą Misiaka Work Service, a przepisy korzystne dla firmy dotyczące szkoleń dla bezrobotnych przygotował resort pracy.
Gazeta przypominała, że jeszcze w poprzedniej kadencji parlamentu Misiak forsował zmiany w ustawie o promocji zatrudnienia dotyczące zwiększenia wydatków państwa na szkolenia dla bezrobotnych.
Eksperci resortu pracy byli im wówczas przeciwni. Zapisy takie zostały jednak przyjęte w obowiązującej od tego roku noweli ustawy. Rekomendowało je pod koniec czerwca 2008 r. ministerstwo pracy.