Tusk: 300 mld zł z polityki spójności - w zasięgu naszych możliwości
Na szczyt UE poświęcony budżetowi na lata 2014-20 jedziemy z przekonaniem, że te wymarzone przez Polskę 300 mld zł w ramach polityki spójności leży w zasięgu naszych możliwości - powiedział premier Donald Tusk. Ocenił, że przebieg szczytu rozstrzygnie o przyszłości Europy.
06.02.2013 | aktual.: 06.02.2013 15:30
- Przed nami trzy dni rozstrzygające w dużej mierze o przyszłości Europy, jaka będzie Europa, jaka będzie Polska i przede wszystkim przekłada się to na bardzo konkretny wymiar finansowy - powiedział Tusk. Zapewnił, że rząd wszystko dobrze przygotował przez "długie miesiące intensywnej pracy".
- Efekt zależy od dobrej woli 27 przywódców europejskich państw. Jedziemy z przekonaniem, że punkt wyjścia został dobrze przygotowany, że te wymarzone przez Polskę 300 mld zł w ramach polityki spójności leży w zasięgu naszych możliwości - powiedział premier.
- Zdajemy sobie też sprawę - ostatnie moje rozmowy, jeszcze wczorajsza telefoniczna z Hermanem Van Rompuy'em to także potwierdziła - że te godziny będą jednak godzinami pełnymi napięcia - podkreślił Tusk.
Jak zaznaczył, w Brukseli będziemy walczyć nie tylko o to, by pieniądze dla Polski były w takiej ilości, jakiej oczekujemy, ale także o to, by osiągnięto kompromis. - Byłoby zwycięstwem pyrrusowym, gdybyśmy utrzymali polską pozycję, ale gdyby nie doszło do całościowego kompromisu, czyli gdyby nie uchwalono budżetu - oświadczył Tusk. Jak dodał, będzie to wymagało "do ostatnich chwil zdolności do inteligentnego i opłacalnego dla Polski kompromisu".
Konferencja prasowa premiera odbyła się tuż przed jego wylotem do Luksemburga; stąd szef rządu uda się do Brukseli na Radę Europejską. Szczyt zaplanowano na czwartek i piątek.
W Luksemburgu Tusk spotka się z premierem Jean-Claudem Junckerem. - To jedna z kluczowych osób w Radzie Europejskiej, jeśli chodzi o dyskusje budżetowe - zaznaczył Tusk. Zapowiedział też, że w czwartek rano spotka się jeszcze w cztery oczy z szefem Rady Europejskiej Hermanem Van Rompuy'em i przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso; potem odbędzie się spotkanie tzw. Grupy Przyjaciół Polityki Spójności.
Premier mówił, że negocjacje budżetowe mogą przesunąć się na piątek. - Nie będzie to łatwa noc i niewykluczone, że w piątek jeszcze poświęcimy kilka godzin na ucieranie tego kompromisu - ocenił. Jak dodał, trzeba trzymać kciuki za te negocjacje, bo "nie ma w Polsce chyba nikogo, kto by nie życzył nam powodzenia".
- To dla mnie wyjątkowo rzadka sytuacja, kiedy mam poczucie, że nawet moi przeciwnicy muszą dzisiaj życzyć mi powodzenia, ale to jakby moja prywatna satysfakcja i tutaj najmniej istotna - powiedział Tusk.
Poprzedni szczyt budżetowy UE w listopadzie ubiegłego roku zakończył się bez porozumienia - propozycja budżetu przedstawiona przez Hermana Van Rompuya nie uzyskała poparcia unijnych przywódców. Zakładała cięcia w wysokości 75 mld euro w stosunku do wyjściowego projektu Komisji Europejskiej opiewającego na ok. 1 bln euro. Brytyjczycy i Niemcy domagali się jednak dalszych redukcji - o 30 mld euro - w wydatkach UE m.in. na administrację.
W przyjętym we wtorek stanowisku na szczyt UE podkreślono, że w negocjacjach w Brukseli ws. przyszłego budżetu rząd będzie sprzeciwiał się ograniczeniu środków na politykę spójności, ponieważ pogłębi to różnice między krajami bogatymi i biednymi.
W kwestii Wspólnej Polityki Rolnej rząd stoi na stanowisku, by wypracowane zostały takie rozwiązania, które umożliwią polskim rolnikom konkurowanie na rynku europejskim na sprawiedliwych zasadach dzięki wyrównywaniu dopłat bezpośrednich do średniej UE. Na szczyt Polska wraca też m.in. z postulatem dotyczącym kwalifikowalności VAT, by samorządy mogły wliczać ten podatek do refundowanych przez UE kosztów realizowanych projektów.
Listopadowa propozycja budżetowa oznaczała, że Polska w ramach funduszy spójności mogłaby otrzymać około 72,4 mld euro. To więcej niż przypadające Polsce w obecnym budżecie na lata 2007-13 prawie 68 mld euro.