Turyści wypełniają górskie szpitale
Szpitalne oddziały ratunkowe w Zakopanem, Nowym Targu i Suchej Beskidzkiej pękają w szwach. Codziennie trafiają tu ofiary wypadków, rolnicy, turyści z udarami czy ukąszeniami - alarmuje "Dziennik Polski".
29.07.2010 | aktual.: 29.07.2010 10:41
Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) w Zakopanem udziela pomocy ponad 100 pacjentom dziennie, czyli niemal dwukrotnie częściej niż przed sezonem. To efekt ubiegłotygodniowych niespotykanych upałów oraz najazdu wczasowiczów na stolicę Tatr; szacuje się, że przyjechało ich tutaj ok. 200 tysięcy.
Teraz sen z oczu dyrektorom placówki spędza przede wszystkim niewystarczająca liczba ambulansów: szpital dysponuje tylko dwiema karetkami wyjazdowymi i jedną reanimacyjną. Problemem nie są same pojazdy, bo tych szpital ma aż sześć, ale brak pieniędzy na ich funkcjonowanie.
- Dla 67 tys. mieszkańców powiatu tatrzańskiego trzy zespoły wystarczają. Ale w sezonie, trwającym u nas 5 miesięcy, musimy być przygotowani na ok. 250 tys. osób i druga karetka reanimacyjna jest konieczna. Nie wiem, dlaczego nikt tego nie chce zrozumieć - pyta dyrektor Regina Tokarz.
Szpital nowotarski, obsługujący teren zamieszkały przez 200 tys. osób dysponuje ośmioma zespołami wyjazdowymi. Krzysztof Sudoł, dyrektor medyczny nie wyobraża sobie, by mogło być ich mniej. - Pod opieką mamy miejscowości położone na dużym, trudno dostępnym terenie powiatów myślenickiego i nowotarskiego - zaznacza. Pracownicy SOR-u mają obecnie pełne ręce roboty: motocykliści po wypadkach, rolnicy z urazami, dzieci z najrozmaitszymi dolegliwościami. Przybywa ukąszonych przez żmije, jest ich co najmniej 3-4 w tygodniu i szpital musiał dokupywać surowicę.
W upalne, lipcowe dni również lekarze szpitala w Suchej Beskidzkiej nie mieli chwili wytchnienia. Codziennie pomocy szuka tutaj ok. 60 pacjentów, czyli o 15 więcej niż zwykle. Najczęściej są to złamania, omdlenia i odwodnienia, wielu jest też pokąsanych przez owady lub żmije - pisze "Dziennik Polski".