Turyści mieli strzelać do cywilów. "Snajperskie safari" w Sarajewie
Włoska prokuratura w Mediolanie wszczęła śledztwo w sprawie "snajperskich safari" w Sarajewie w latach 90., podczas których bogaci turyści mieli płacić za możliwość strzelania do cywilów. Sprawę zgłosił dziennikarz Ezio Gavazzeni, przedstawiając prokuraturze zeznania świadków. Od lat prowadził dziennikarskie śledztwo w tej sprawie.
Prokuratura w Mediolanie wszczęła śledztwo w sprawie zarzutów związanych z podejrzeniem, iż obywatele Włoch w latach 90. uczestniczyli w tzw. "snajperskich safari" w oblężonym Sarajewie. Według doniesień bogaci turyści płacili lokalnym siłom serbskim za możliwość strzelania do cywilów z zajętych pozycji w okolicznych wzgórzach. Wśród turystów morderców mieli być też bogaci przybysze z Niemiec, USA, Rosji czy Francji.
Skargę wniósł dziennikarz i pisarz Ezio Gavazzeni, który opisuje "polowania" przez zamożnych ludzi z pasją do broni, płacących za możliwość zabijania bezbronnych mieszkańców. Różne stawki miały obowiązywać w zależności od płci i wieku ofiar. Gavazzeni zebrał zeznania byłego oficera bośniackiego wywiadu wojskowego oraz raport byłej burmistrz Sarajewa Benjaminy Karić, tworząc 17-stronicowy dokument dla włoskiej prokuratury.
Oblężenie Sarajewa trwało cztery lata i pochłonęło życie ponad 11 000 osób. Miasto było otoczone przez siły serbskie i systematycznie ostrzeliwane z pozycji snajperskich.
Zbrodnia w święta. 35-latek oskarżony o zabójstwo brata
Turyści mieli strzelać do cywilów
Według Gavazzeniego organizacja "safari" rozpoczęła się w 1993 r., a informacje o tym przekazano włoskiemu wywiadowi wojskowemu Sismi. Turystów przewożono z Triestu na pozycje w okolicach miasta. Do uczestnictwa miało zgłosić się co najmniej sto osób z różnych krajów, w tym Włoch, USA czy Rosji, przy czym kwoty za udział sięgały równowartości 100 000 euro dzisiaj.
Wśród znanych postaci pojawia się rosyjski pisarz Eduard Limonow, który w 1992 r. strzelał z karabinu maszynowego z pozycji nad miastem, pod okiem Radovana Karadžicia. W jego przypadku nie było mowy o płatnej "turystyce wojennej".
Prokuratura włoska próbuje ustalić, kto brał udział w safari, w jakim zakresie i w jakim celu, kwalifikując sprawę jako zabójstwo. Śledztwo w Bośni w tej sprawie utknęło, a część świadków z zagranicy jest przesłuchiwana przez włoskie władze.
Brytyjscy żołnierze, którzy służyli w Sarajewie w latach 90., twierdzą, że nigdy nie słyszeli o "snajperskiej turystyce", a logistycznie takie wyjazdy byłyby trudne do zrealizowania w oblężonym mieście. Jeden z nich nazwał te pogłoski "miejską legendą".
ŹRÓDŁO: BBC