Turcja: w dużych miastach nie gasną protesty po śmierci 22‑latka
Protesty z powodu śmierci 22-letniego demonstranta utrzymywały się trzecią noc z rzędu z czwartku na piątek w kilku miastach Turcji, w tym w Stambule i na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Policja użyła gazu łzawiącego wobec nielicznych demonstrujących.
W dzielnicy Kadikoy w azjatyckiej części Stambułu policja, wyposażona w pojazdy opancerzone i armatki wodne, niszczyła barykady wzniesione przez demonstrantów. W Kadikoy w czwartek wieczorem demonstrowało 2-3 tys. ludzi.
Do demonstracji doszło również w Ankarze, a także, jak donoszą portale społecznościowe, w miastach na wybrzeżu Morza Śródziemnego - Antalyi i leżącej ok. 20 km od wybrzeża Antiochii (tur. Antakya).
Właśnie w Antiochii zmarł 22-letni mężczyzna, uczestnik poniedziałkowych starć z policją, co wywołało kolejne protesty. Rodzina 22-latka twierdzi, że został on zastrzelony przez policję. Szef MSW Muammer Guler zapewnił w środę, że policja nie odpowiada za jego śmierć.
Premier Recep Tayyip Erdogan ostrzegł w czwartek, że nie powiodą się "wysiłki niewielkiej mniejszości, by wywołać chaos" w kraju.
Skala obecnych protestów jest mniejsza niż w czerwcu i lipcu, gdy doszło do antyrządowych wystąpień, zainicjowanych przez protest obrońców stambulskiego parku Gezi. Jak zauważa agencja Reutera, opozycja w Turcji nie zdołała zjednoczyć w jeden ruch różnorodnych grup, które brały udział w letnich protestach.