PolskaTurawa znowu zielona

Turawa znowu zielona



To był najgorętszy weekend tego lata. Tymczasem nad turawskimi jeziorami w sobotę zakwitły sinice, woda śmierdzi, a ludzie boją się kąpać.

19.07.2004 | aktual.: 19.07.2004 09:27

W sobotę na termometrach było około 27 stopni Celsjusza, a w niedzielę ponad 30. Dlatego do Turawy zjechało więcej turystów niż zazwyczaj.

- Ci, którzy byli wcześniej, pytali, czy mogą u mnie zamówić pogodę. I wreszcie jest - cieszyła się Monika Gancarek, sprzedająca słodycze i napoje.

Mniej do śmiechu było tym, którzy chcieli się nie tylko poopalać, ale i wykąpać w dużym jeziorze. W sobotę w rejonie promenady i ośrodków Borowik i Zielony Pensjonat woda i brzeg pełne były sinic. Woda odstraszała też nieprzyjemnym zapachem.
- Jesteśmy tu od czterech dni i dopiero dziś jest pogoda do kąpieli, a tu takie zielone jezioro - opowiadała Marta Wojtas, opiekunka jednej z grup kolonijnych. - Dzieci do tej wody nie puszczę, najpewniej pójdziemy się kąpać nad Jezioro Srebrne.
Niektórym zakwit nie przeszkadzał. Np. grupie chłopaków z okolic Bielska, która do Turawy przyjechała na weekend.

- Bawimy się świetnie, jest super - zapewniał Rafał Szubert, pływając na pontonie w zielonej wodzie.
Więcej szczęście mieli wczasowicze z Białego Żagla. W sobotę nie było tam śladu glonów.

- Przyjechaliśmy tu na kilka dni, bo to taki wyjątkowo ciepły weekend i trzeba to wykorzystać - tłumaczyła Jadwiga Czernik z Opola, która zielonej wody nie widziała.

- Ale zakwity są, tylko wiatr nosi je po całym jeziorze i stąd sytuacje, że gdzieś zielono, a gdzie indziej czysta woda - tłumaczy Walter Świerc, były wójt Turawy, a teraz prezes Stowarzyszenia „Na Ratunek Jeziorom Turawskim”. - W tym roku pierwsze oznaki tego zjawiska zobaczyłem już 7 lipca, ale nie spodziewałem się, że będzie ono takie szybkie. Jezioro trochę mnie zawiodło. Woda była relatywnie długo czysta, a poza tym był jej wysoki stan i kiepska pogoda, nie sprzyjająca rozwojowi glonów. To, że Turawa zakwitnie, było, niestety, pewne, spodziewałem się jednak, że stanie się to w połowie sierpnia.

O zakwicie słyszał już także Waldemar Hadasch, właściciel ośrodka Wodnik, który stoi około 400 metrów od brzegu jeziora.
- Sinice, gdziekolwiek występują, przeganiają nam turystów, których, jak widać po plażach, jest i tak w tym roku niewielu - narzeka Hadasch. - Gdyby nie to, że nastawiliśmy się na organizację wesel i innych imprez okolicznościowych, to nie wiem, jak udałoby się nam wiązać koniec z końcem.

Dziś nad turawskimi jeziorami pojawi się sanepid. Niewykluczone, że w niektórych miejscach postawi tabliczki z napisem „zakaz kąpieli”. Przypomnijmy, że ostatnie badania próbek pobranych z jeziora wskazywały jednak na to, że woda jest czysta.
Jak długo ten stan się utrzyma?
- Wszystko zależy od tego, jak będzie ciepło, ile wody pozostanie w Jeziorze Turawskim. Żadnych z tych rzeczy nie można przewidzieć - zastrzegał Jarosław Kaczmarek, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

Wczoraj nie udało nam się z nim skontaktować. Artur Janowski

Jeziora już pod kontrolą

Od początku roku prowadzone są badania Jeziora Turawskiego w ramach programu „Odra 2006”. Powierzono je dwójce hydrologów z Uniwersytetu Wrocławskiego: dr. Jackowi Gurwinowi i dr. Józefowi Kryzie. Trzecim członkiem zespołu jest dr Artur Skowronek, pochodzący z Opola geolog złożowy. Próbki pobierane są we wszystkich porach roku z dna jezior. W ten sposób naukowcy chcą sprawdzić, co dzieje się z jeziorem na przestrzeni całego roku. Wyniki ich badań pomogą znaleźć skuteczną metodę zwalczania letnich zakwitów sinic.

Dno da odpowiedź

Walter Świerc, prezes Stowarzyszenia „Na Ratunek Jeziorom Turawskim”:
- Prawdziwe problemy z sinicami rozpoczęły się w 1997 roku, kiedy podczas powodzi tysiąclecia woda naniosła do jeziora ogromne ilości mułu i nieczystości. Od tego czasu jezioro zaczęło zakwitać. Trzeba też pamiętać, że wpadająca do jeziora rzeka Mała Panew wcześniej płynie przez Górny Śląsk, a przez całe lata tamtejsze zakłady pompowały do wody odpady. W sumie całe dorzecze Małej Panwi liczy 2 tysiące kilometrów rzek i rzeczek, do których ktoś cały czas coś wrzucał. Tyle że teraz zakłady poupadały, nie ma też takiej produkcji. Skąd więc zakwity? Dno da nam na to pytanie odpowiedź i stąd obecne badania.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)