PolskaTSA: koncert w Jarocinie to okazja do wspomnień

TSA: koncert w Jarocinie to okazja do wspomnień

Dla muzyków TSA, którzy wygrali festiwal w
Jarocinie prawie ćwierć wieku temu, występ na zaplanowanym na
najbliższy weekend "Jarocin PRL Festiwal" będzie okazją do
wspomnień. Jarocin to właściwie początek TSA i pierwszy "strzał
na poważnie" - powiedział gitarzysta Stefan Machel.

30.05.2005 15:10

Organizatorzy festiwalu zapowiadają, że chcą stworzyć w ciągu dwóch dni "żywe muzeum, a widzów wciągnąć w dwuznaczną grę wyobraźni, sprawić, by poczuli szarość i grozę tamtych czasów".

Myśmy milicji podpadali na co dzień. Legitymowani byliśmy na każdym rogu i nabrało to już cech jakiejś zabawy: który to już dzisiaj raz będą mi sprawdzać, czy mam w dowodzie pieczątkę o zatrudnieniu i dlaczego nie. I pytania: z czego żyje taki szkodnik społeczny, bo "piosenki to sobie możecie obywatelu po pracy pisać" - opowiadał Machel.

Przed laty na jarociński Przegląd Muzyki Młodej Generacji, który TSA wygrał, zespół pojechał w czteroosobowym składzie (jako kwartet instrumentalny, bez wokalisty Marka Piekarczyka), "nyską", z kierowcą z Wojewódzkiego Domy Kultury w Opolu - wspomina muzyk.

Po konkursowym koncercie była owacja i jakiś mały szał na widowni. Nie fetowaliśmy tego specjalnie, bo nie znaliśmy werdyktu. W ośrodku z Nowakiem (Andrzejem - gitarzystą TSA) wypiliśmy pół litra żytniej i tyle - dodał.

Rano zespół spakował sprzęt i kiedy "graty" stały już w "nysce", w recepcji ośrodka zadzwonił telefon, żeby natychmiast stawić się w JOK-u (Jarociński Ośrodek Kultury), bo będą wręczane nagrody. Pojechaliśmy i powiedzieli nam, że wygraliśmy. Najpierw nie chcieliśmy wierzyć, a potem strasznie urośliśmy. Poprosili nas, żebyśmy zagrali już jako laureat w towarzystwie chyba Dżemu i Perfectu. Nawet Rysiek Riedel coś zaśpiewał z nami, a panowie z Perfectu bardzo nam gratulowali, że tak fajnie gramy - mówi gitarzysta. Dopiero po festiwalu w Jarocinie doszło do rozmów TSA z Markiem Piekarczykiem. My namierzaliśmy go już wcześniej. Mieliśmy na niego oko, bo graliśmy na okolicznych przeglądach, gdzie on wyśpiewywał swoje "wydrzypały" i pieśni wysokotonowe z zespołem Sektor A. Zresztą, jak się potem okazało, on też nas namierzał, a w Jarocinie doszło do pierwszych rozmów - mówi Machel.

Muzyk dodał, że chętnych do śpiewania z TSA było więcej - zespołem interesował się też Krzysztof Cugowski, który wtedy występował z grupą Cross. Myśmy oczywiście nie traktowali tego poważnie - byliśmy młodzi i dla nas Cugowski to był "stary zgred". Wprawdzie Piekarczyk też nie był najmłodszy, ale ukrywał to przed nami i o tym, że ma już 30 lat, nie krzyczał głośno - powiedział gitarzysta.

TSA to zespół-legenda polskiego rocka. Za datę powstania grupy w dzisiejszym, pięcioosobowym składzie przyjmuje się rok 1981. Przez prawie ćwierć wieku zespół nagrał 12 płyt długogrających. Ostatnia płyta z nowym materiałem to wydany w 2004 r. "Proceder". Gdyby w przyszłym roku był jakiś Jarocin, to moglibyśmy zrobić tam okrągły jubileusz - podsumował Machel.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)