Trzymać fason
Wypowiedź Aleksandra Kwaśniewskiego, który nazwał błędem nieskonsultowanie "listu ośmiu" z Francją i Niemcami, świadczy o tym, że wystarczy "tupnąć", żeby przywołać polskich liderów do porządku. Dlaczego prezydent nie powiedział tego zanim Jacques Chirac kazał nam siedzieć cicho, a Niemcy przyjęły z "zaskoczeniem" polskie zaangażowanie po stronie USA?
10.05.2003 | aktual.: 10.05.2003 15:48
Wygrywanie przez Polskę różnic między Ameryką a Europą to gra wymagająca żelaznej dyscypliny. Nie można pozwolić sobie na wysyłanie sprzecznych sygnałów, a tym bardziej na zmianę poglądów pod wpływem kąśliwych uwag z Paryża i Berlina. Być może prezydent chciał ocieplić atmosferę przed spotkaniem Trójkąta Weimarskiego, ale jednocześnie zdyskredytował postawę rządu Leszka Millera w sprawie sojuszu z USA.
Niedobrze by było, gdyby prezydent prowadził własną politykę zagraniczną i wykorzystywał do tego celu platformę Trójkąta Weimarskiego. Jacques Chirac i Gerhard Schroeder powinni wiedzieć, że Polska to poważny partner, umiejący bronić swoich interesów. A do tych interesów należy sojusz z USA i odgrywanie roli pośrednika między Ameryką i Europą. Oczywiście w ramach członkostwa w Unii Europejskiej.
Coraz silniejsze są głosy, że polska polityka zagraniczna straciła równowagę, że znaleźliśmy się w niebezpiecznym "rozkroku", że powinniśmy wybrać: albo Europa, albo USA. Takie rozterki to objaw słabości. Europa nie mówi przecież jednym głosem. Wielka Brytania i Hiszpania grają na własny rachunek, mimo członkostwa w UE. Dlaczego Polska miałaby robić inaczej? Nadgorliwość w "nadskakiwaniu" Francji i Niemcom do niczego nie doprowadzi.
Jan Pawlicki