PolskaTrzy siostry zakonne napadnięte przez furiata

Trzy siostry zakonne napadnięte przez furiata

W akcie zemsty za "brak reakcji Kościoła na molestowanie seksualne", 35-letni mężczyzna w ciągu kilku dni zaatakował trzy stołeczne zakonnice. Napastnik szarpał siostry, obrażał, a jedną uderzył pięścią w twarz, gdy przygotowywała kaplicę do mszy. Furiat został zatrzymany, a prokuratura wyjątkowo wszczęła śledztwo w sprawie z urzędu, choć tego typu przestępstwa są ścigane z oskarżenia prywatnego.

Trzy siostry zakonne napadnięte przez furiata

04.09.2013 | aktual.: 04.09.2013 16:20

Wszystkie ataki na zakonnice miały miejsce w okolicach ul. Racławickiej i Kazimierzowskiej w Warszawie. Do pierwszego doszło 23 sierpnia. Wówczas to młody mężczyzna podbiegł do jednej z zakonnic. Zaczął jej ubliżać i krzyczeć, że Kościół nie robi nic ze sprawą molestowania przez duchownych. Następnie popchnął zakonnicę tak mocno, że ta się przewróciła. Kobieta była przerażona atakiem. Zawiadomiła policję. Sprawca zdążył jednak uciec.

Cztery dni później furiat zaatakował kolejną zakonnicę. Tym razem skończyło się na agresji słownej. Znowu udało mu się uciec przed przyjazdem policji. Ostatni raz uderzył pod koniec sierpnia. Tym razem zaatakował zakonnicę w kaplicy. Zwymyślał ją i uderzył w twarz. Niedługo po ostatnim ataku, napastnik został ujęty.

Okazał się nim 35-letni Piotr G. W czasie zatrzymania sugerował, że sam był wcześniej zakonnikiem. Usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej oraz spowodowanie obrażeń ciała i rozstroju zdrowia poniżej siedmiu dni. I choć przestępstwa te zazwyczaj są ścigane z oskarżenia prywatnego, to Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów uznała, że z racji powtarzania się ataków i zagrożenia dla społeczeństwa, mają one charakter chuligański i z urzędu zajęła się sprawą.

Sam Piotr G. złożył bardzo obszerne wyjaśnienia. Tłumaczył w nich motyw swojego działania. Co ciekawe przyznał się tylko do dwóch ataków. W czasie okazania został rozpoznany przez wszystkie napadnięte zakonnice. Siostry przypomniały sobie, że od dłuższego czasu pojawiał się w okolicach kaplicy przy ul. Racławickiej.

Prokuratura uznała, że nie ma potrzeby aresztowania podejrzanego. Zastosowano wobec niego dozór policyjny i zajęto część majątku. Wiele wskazuje na to, że zostanie on także przebadany przez biegłych psychiatrów, a możliwe jest nawet skierowanie go na obserwację psychiatryczną.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (157)