Trzęsienie ziemi w Iranie zabiło 22 tysiące osób
Ratownicy wydobyli około 2.000 osób, które przeżyły pod gruzami zawalonych w wyniku trzęsienia ziemi budynków w Bam. Pochowano już 15.000 zabitych. Prowizoryczny bilans śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi to około 22.000 osób. Na górskim lotnisku irańskiego miasta lądują co godzina samoloty z ratownikami i pomocą z całego
świata.
W niedzielę nad ranem dotarł tam samolot z Krakowa z ekipą złożoną z 28 strażaków - ratowników z psami oraz trzech lekarzy.
W ciągu pierwszych 48 godzin od trzęsienia ziemi, które pochłonęło co najmniej 20.000 śmiertelnych ofiar, do Iranu dotarło 45 samolotów z pomocą zagraniczną i ekipami ratowników - poinformował rzecznik irańskiego lotnictwa cywilnego Dżaafar Pur Sadekian.
Przyleciała pomoc z większości krajów europejskich, ale także z USA, Chin, Korei Południowej i RPA.
W niedzielę rano dwa rosyjskie szpitale polowe, które przybyły dwoma samolotami Ił-76, zaczęły przyjmować rannych, a rosyjskie ekipy ratownicze przystąpiły do pracy w ruinach Bam.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża i rządy krajów Zatoki Perskiej poinformowali o utworzeniu dwóch mostów powietrznych - z Ammanu i Dubaju.
W Iranie wylądował również Hercules C-130 z amerykańską pomocą, wysłany w wyniku pierwszego bezpośredniego, oficjalnego kontaktu między Teheranem a Waszyngtonem po 23 latach nieutrzymywania przez USA stosunków dyplomatycznych z Iranem.
Prezydent George W. Bush zaliczył Iran do krajów "osi zła". Amerykańska agencja AP pisze o "niewiarygodnym", "przekraczającym wszelkie oczekiwania", "gorącym" powitaniu (Amerykanów) ze strony personelu irańskiego lotnictwa wojskowego i cywilnego na lotnisku w Kermanie, 170 km od Bam.
Pomoc o połowę za mała
Według Komitetu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i Półksiężyca w Genewie, dotychczasowa zagraniczna pomoc dla rejonu Bam, nawiedzonego przez trzęsienie ziemi o sile 6,6 stopnia w otwartej skali Richtera, jest w stanie zaspokoić w połowie najpilniejsze potrzeby.
Jeśli chodzi o liczby, w Iranie nie ma nic pewnego. Nawet liczba mieszkańców Bam określana jest różnie przez władze: od 80.000 do 100.000.
Wciąż są spore połacie ruin, których w ogóle jeszcze nie zaczęto przekopywać w poszukiwaniu ocalonych lub zwłok.
Większość domów mieszkalnych zbudowano z cegły suszonej na słońcu i innych kruchych materiałów, przeważnie bez użycia stali zbrojeniowej i żelbetonowych belek stropowych.
"Gdy w piątek wcześnie rano ziemia zatrzęsła się z potworną siłą, budynki waliły się mieszkańcom na głowy jak domki z kart" - opowiada dziennikarzom jeden z mieszkańców. Przeżył, ponieważ wyszedł przed dom na modlitwę, podczas gdy jego rodzina jeszcze spała. Wszyscy zginęli.
Cmentarz w Bam nie przyjmuje już zwłok. Na ulicach stoją przy swych bliskich zmarłych, wydobytych spod gruzów, zrozpaczeni ludzie, którzy próbują zatrzymywać przejeżdżające karetki, prosząc o pomoc w pochowaniu zwłok.
Na jednym z przedmieść rząd sześciu czy siedmiu buldożerów otwiera głębokie bruzdy w ziemi: tu zwozi się teraz zwłoki z całego Bam.
Brakuje namiotów i wody
Doszło już do rabunków w ocalałych sklepach śródmieścia: grupa młodych mężczyzn, uzbrojonych w pistolety kałasznikowa i karabiny szturmowe, wyciągała na ulicę kartony z żywnością i sprzętem elektronicznym.
Tysiące ludzi, którzy pozostali bez dachu nad głową, spędziły już drugą noc na ulicy, podczas gdy temperatura w Bam spada wieczorem do zera. Wciąż za mało jest namiotów i wody pitnej.
W unoszącym się nad ruinami miasta odorze śmierci irańscy ochotnicy i ekipy ratownicze z 21 krajów w maskach na twarzach poszukują wciąż tych, którzy przeżyli pod gruzami. W niedzielę uratowano z ruin około dwustu osób, łącznie - 2.000.
Do lekarzy z Polskiej Medycznej w Bam dotarła wiadomość, że akcja poszukiwania ludzi ocalałych pod gruzami ma być zakończona zgodnie z instrukcją Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w niedzielę wieczorem.
Według ekspertów, ludzie pod gruzami, gdzie dostęp powietrza jest ograniczony, mogą przeżyć do 72 godzin. Ale zdarzają się przypadki, iż żyją dłużej.(iza)