Trzeci dzień chaosu na węgierskich dworcach
Węgierscy kolejarze trzeci dzień z
rzędu przystąpili w środę do strajku na tle płacowym. Związkowcy
wznowili jednocześnie negocjacje z Węgierskimi Kolejami
Państwowymi (MAV) - informują media w Budapeszcie.
06.02.2008 | aktual.: 06.02.2008 10:22
Jak pisze na swojej stronie internetowej dziennik "Nepszabadsag", w środę rano przyjmowały podróżnych dwa duże budapeszteńskie dworce - Deli i Nyugati (Południowy i Zachodni), nie dojeżdżały natomiast pociągi na trzeci duży stołeczny dworzec - Keleti (Wschodni).
Rzecznik MAV Imre Kavalecz powiedział, że w strajku uczestniczą też dworce w wielu innych dużych miastach, np. Debreczynie, Nyiregyhaza, Pecsu i Szegedzie. W wielu miejscach zamiast pociągów podstawiono autobusy.
Jak dodał Kavalecz, we wtorek kursowało w całym kraju zaledwie 30% składów, chociaż - według jego danych - w proteście uczestniczy zaledwie 10% kolejarzy.
Wolny Związek Zawodowy Pracowników Kolei (VDSZSZ) żąda podniesienia płac o 10% - z wyrównaniem od lipca ubiegłego roku - ponad już zapowiedzianą podwyżkę w wysokości 6,9%. Domaga się także wypłacenia wszystkim pracownikom jednorazowo 250 tys. forintów (1433 dolary) z tytułu dochodów z prywatyzacji spółki towarowej MAV Cargo. Wcześniej związki zgodziły się na jej sprzedaż pod warunkiem, że pracownicy skorzystają na tym finansowo.
Minister gospodarki i transportu Csaba Kakosy nazwał strajk kolejarzy politycznym szantażem, określając ich żądania jako nieuzasadnione i nierealne. Także były szef resortu Janos Koka podkreślił, że wszyscy pracownicy transportu towarowego otrzymali po prywatyzacji MAV Cargo po 700 tys. forintów (4012 dolarów).
Według władz jeden dzień strajku przynosi straty wysokości 600 mln forintów (3,4 mln dolarów).
Bezterminowy strajk kolejarzy rozpoczął się w piątek, ale został zawieszony na czas weekendowych rozmów. W poniedziałek protest wznowiono.