Trzeba przyjrzeć się poselskim deklaracjom majątkowym
Od kilku tygodni politycy i dziennikarze
spekulują, czy w 2006 r. Prawo i Sprawiedliwość doprowadzi do
przedterminowych wyborów parlamentarnych. Ich wynik miałby dać tej
partii większość, która zapewniłaby jej samodzielne rządzenie. By
uprawdopodobnić tezę, dyskutanci żonglują wynikami badań opinii
publicznej korzystnych dla formacji braci Kaczyńskich - ocenia
"Trybuna".
28.12.2005 | aktual.: 28.12.2005 07:18
Zdaniem publicysty dziennika Andrzeja Bojarskiego, to błąd. Zamiast spekulować, trzeba iść za pieniędzmi i przyjrzeć się poselskim deklaracjom majątkowym.
Bojarski pisze, że nie wie, czy posłanka PiS Barbara Ewa Bubula, właścicielka 37-metrowego mieszkania, pobierająca wcześniej 2550 zł miesięcznie diety radnej Krakowa, która 10 sierpnia br. podżyrowała kredyt wysokości 60 tys. zł, spokojnie zgodzi się ponownie poddać ocenie wyborców? Podobnie jak Małgorzata Maria Bartyzel deklarująca "Kredyt hipoteczny na budowę domu (bez wykończenia i wyposażenia) uruchamiany etapowo wraz z postępem budowy na 20 lat od 2005 r.". Czy Małgorzata Maria Gosiewska obciążona pożyczką "zaciągniętą 10.08.2005 r. na cele związane z kampanią wyborczą w wysokości 22.000 zł na okres 36 miesięcy".
Są to pierwsze z brzegu przykłady posłów rządzącej formacji, którzy wspierając pomysł przedterminowych wyborów, ryzykowaliby zdobytą pozycją i zupełnie przyzwoitymi dochodami. W Platformie Obywatelskiej, Samoobronie, Lidze Polskich Rodzin i SLD jest tak samo - zaznacza publicysta "T".
Za szczytnymi hasłami odnowy moralnej, reformowania kraju, walki z korupcją i patologiami kryją się ludzkie problemy ze spłatą zobowiązań finansowych. Sporo wiedzą o tym byli szeregowi posłowie SLD, którzy w 2002, 2003 i 2004 r. gromko oklaskiwali ciągnące ich w przepaść kierownictwo, zamiast wynieść je na kopach.
Liderzy PiS mogą straszyć dziś perspektywą przedterminowych wyborów, lecz gdyby taka możliwość pojawiła się realnie, mogą być pewni, że podzielona opozycja błyskawicznie wyłoni stabilną większość, która powoła nowy gabinet - w imię ocalenia narodu, ratowania finansów publicznych, poczucia odpowiedzialności itp.
Korzystne dla Prawa i Sprawiedliwości sondaże nie mają tu nic do rzeczy. Mogą być równie zmanipulowane, jak te z sierpnia i września br., które dawały Platformie Obywatelskiej miażdżącą przewagę nad konkurentami.
Na wcześniejszych wyborach może zależeć liderom PiS, którzy z racji znanych nazwisk wiedzą, że zostaną wybrani. Lecz czy taką gwarancję mają posłowie Gołojuch i Kowal lub posłanki Kloc, Kempa i Zuba? Że o takich tuzach opozycji jak Chwierut, Klim, Nitras czy Raś nie wspomnę - konkluduje Andrzej Bojarski.(PAP)