Trwa ładowanie...
d1ezsr0
29-12-2011 10:40

"Trzeba było kręcić o Danucie, nie o Lechu"

- Rozmawiałem z Krysią Jandą, która jest niesłychanie lotną kobietą, i która powiedziała, że trzeba było zrobić film o Danusi Wałęsie, a nie o Lechu, bo o Lechu to już właściwie każdy sobie film nakręcił we własnej głowie - powiedział w audycji "Gość Radia ZET" aktor Marek Kondrat.

d1ezsr0
d1ezsr0

: A gościem Radia ZET jest Marek Kondrat, wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry. : Aktorem się jest, aktorem się bywa, aktorem się przestało być, aktorem się jest do końca życia. : No, pewnie tak jest. Ale będę to musiał potwierdzać teraz? : Tak, tak, tak proszę : To zacznę od: ich było tylko pięćdziesięciu... : I dalej... : Dalej nie będę. : Dalej nie będzie. : Nie ten czas. : Co Adasia Miałczyńskiego denerwowało w 2011 roku? : Nic nie denerwowało. : Nic? : Nie! Znaczy jest już jakiś nowy Adaś Miałczyński, to można by go zapytać, mój Adaś odszedł ze mną na emeryturę i sobie siedzi, wsuwa makowce i jest zadowolony. : I serniki, tak. : Nic go nie denerwuje, niewiele już odróżnia. : Ojej! : No, naprawdę. 2011 musiałaby mi pani redaktor tak mniej więcej wymienić co się stało w 2011. : Czy pan wie, że były wybory? : Były wybory, tak jest, to wiem. : Były wybory. Ale wie pan kto wygrał? : Wiem. : A, to dobrze. : Bardzo się cieszę nawet. : Cieszy się pan. : Pewnie. : I co się jeszcze działo w 2011. :
Umarł King Dzon Il. : Też. Były, skończyła się nasza prezydencja też. : Już się skończyła? : Już się skończyła, yhm, ledwo się zaczęła już się skończyła. : No bo to krótkie są prezydencje, ale ona nie tego... : No dobrze, który z polityków jest politykiem roku 2011, ale nie w Polsce, tylko w Europie. : Eee, ależ mnie pani, nie wiem na żadnego bym nie wskazał, naszego premiera bym wskazał, mi się podoba. : Dlaczego? : Bo jest to sprawny taki, dobrze mówi. : No, ale co właściwie zrobił oprócz tego, że wygrał wybory. : No to dużo jest. : To już jest dużo? : W dobie kryzysu żeby dwa razy wygrać wybory z rzędu? To dużo chyba!? Tak mi się wydaje. Poza tym pamięta strasznie dużo rzeczy, jak tak patrzę na niego jako aktor, skoro mnie pani o to zaczepiła, no to wygłosić takie przemówienie, że tak powiem z głowy i po kolei i składnie opowiedzieć, wszystko jedno co, ale po kolei i sprawnie, to jest w porządku. : Ja myślę, że to jest chyba wyuczone przez polityków, to nie jest... : Naprawdę? : Tak, tak, bo jak sobie
przypomnę na przykład Aleksandra Kwaśniewskiego, on bardzo sprawnie z głowy wygłaszał przemówienia, także premier Tusk się nie wyróżnia. : Tak, tak, to prawda. : Lech Kaczyński też z głowy wygłaszał przemówienia. : Krótsze. : Jarosław Kaczyński też z głowy. : No tak, ale mówi jedno przemówienie od kiedy pamiętam, więc to tego się łatwo nauczyć. : A jakie to jest przemówienie? : No takie, ogólnie opozycyjnie, ponieważ jest w stałej opozycji od kiedy pamiętam, od szkoły. : Od szkoły podstawowej? : Tak. : Panowie nie chodzili do jednej klasy, tylko chyba do równoległej, tak? : Nie, nie, nie, myśmy się tylko odwiedzali. : I co, i był wtedy w opozycji? : No tak, do reszty był w opozycji, mimo że liceum nazywało się Traugutta musiał być w opozycji. : A pan nie był w opozycji? : Ja nie byłem, ja byłem bardzo przyległy do życia, bardzo mi się podobało życie, aczkolwiek nie rozróżniałem opozycji od rządzących, bo zajmowałem się zupełnie innymi rzeczami. I jak patrzę na różne życiorysy, na przykład posła Dorna, który
od liceum był w opozycji, to to jest ciekawy pomysł na życie, aczkolwiek kompletnie mi obcy. Ale muszę powiedzieć, że takie oddanie ojczyźnie jest no, godne jakiegoś zastanowienia. Myślę sobie, co tak może w człowieku zaważyć, że tak powiem, że się oddala wszystkie inne rzeczy – miłości, jakieś fascynacje, a tylko ojczyzna, ojczyzna... : Nie myślę, że miłości się nie oddalają. : Nie oddalają się? : Nie, nie. : Ja myślę, że jest tylko jedna miłość do ojczyzny i nic więcej. : Nie, nie sądzę, myślę że jednak coś pozostaje w życiu oprócz życia politycznego, są inne ważne sprawy. : A jakie pani redaktor na przykład. : No to musiałby pan zapytać Ludwika Dorna, nie chcę, skoro pan poruszył ten temat nie będę opowiadała o jego życiu, które jest no dosyć, dosyć znane i zresztą krytykowane było przez jego byłego szefa, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. : Aha, no to już nie musimy. : To nie musimy, tak? : Nie, nie. : A był pan na marszu niepodległości? : Owszem, nie byłem, ja nie chodzę na marsze, ani po tej stronie,
ani po tamtej stronie. Nie jestem człowiekiem ulicznym, tak się spędzam sam z ulicy, bo jeszcze pozostaje we mnie aktor w związku z tym towarzyszy mi też obawa, że będę rozpoznany, a nie mogę założyć tej czapki niewidki, że tak powiem i tam coś manifestować. : Ale część aktor, część poparła marsz niepodległości, marsz „Kolorowej”, pana nikt nie prosił o to żeby poprzeć. : Nie, nie, mnie już nikt o nic nie prosi, pani redaktor. : Ale ja pana zaprosiłam dzisiaj do Radia ZET. : Właśnie patrzę na tę nieostrożność, ale przypomniałem sobie dzięki temu, bo usilnie mój mózg zaczął pracować w tej chwili, że się zbudowało bardzo dużo stadionów w minionym roku, dobrze mówię? : Tak, tak, tak. : Dużo stadionów. : Tak i takich małych stadionów i takich dla dzieci stadionów. : To dobrze. : I są drużyny piłkarskie dla dzieci, gdzie teraz małe dzieci mogą trenować. : Dla dzieci... płci męskiej. : Płci męskiej, tak. : Bo dziewczynki w tym samym czasie będą wyszywały orła na poduszkach, jak rozumiem, albo na koszulkach
chłopców. : Ale ja myślę, że gdyby dziewczynki chciały się zapisać. : Też mogą grać w piłkę, są przecież reprezentacje kobiece w piłce nożnej. : No właśnie. : W każdym razie piłka nożna jest obowiązująca w naszym kraju coraz bardziej i rozumiem, że dookoła niej tak już niewiele. : Tak, ważny był nasz symbol, nasz orzełek też w tym roku. : Bardzo się cieszę, że nareszcie ktoś orzełka... : Bo naszego orzełka chciał nas pozbawić pan Kręcina, ale on został pozbawiony pracy. : Orzełka. : Pracy najpierw został pozbawiony. : Przy orzełku. : Przy orzełku, tak. : Biedny. : A jak pan patrzy na PZPN to co pan sobie myśli. : Nie patrzę na PZPN. : W ogóle się pan interesuje piłką. : Nie, nie, nie, nie interesuję się, jestem, ja się interesuję snookerem, curlingiem, takimi dyscyplinami, którymi się nikt nie interesuje. : A boksem? : Nie interesuję się boksem, przechodzi ból na mnie, jak na to patrzę. : Czyli rozumiem, że jak będą mecze piłki nożnej to nie będzie pan oglądał? : Nie, nie, gdzieś prysnę w ogóle z ojczyzny na
ten czas, bo czuję, że będzie trudno jeździć. : To właściwie jest pan taki trochę aspołeczny. : Przyznaję się, niestety. Więc jeśli chodzi o takie refleksje społeczne, no to cały czas podkreślam, że niedobrym gościem jestem dzisiaj dla pani redaktor. : Nie, bardzo dobrym gościem, bo gościem, który po prostu interesuje się tyle o ile... : Sobą. : ...i polityką. Ale słyszał pan, że był marsz 13 grudnia na ulicach Warszawy, zorganizowany przez Jarosława Kaczyńskiego. : Słyszałem, tak, tak, i że się skończył pod pomnikiem socjalisty. : Tak. : Prawicowy marsz pod socjalistycznym pomnikiem, dobre, podoba mi się, to jest ta wielorakość naszej ojczyzny, taka mieniąca się wielorakość. : Tak. A na tym marszu był taki napis, tutaj przygotowałam, o! : „Macht frei”, „Konzetration lager Europa”, no, dobre. : Tak, taki napis był na tym marszu. : Dobre. : No, nie wiem czy pan wie dlaczego był ten marsz. : No, że Europa jest obozem koncentracyjnym, że ona nas dusi, dławi. : Tak, i że... dusi, dławi, że nas kanclerz Merkel
dławi, i że chce nas wysprzedać kto? Radosław... : No tak, och... : Radosław... : Pazura... : Nie! : Nie? : Blisko. : Nie? Radosław, zaraz, sekundę... : Radosław, Radosław Polskę zbaw. : Ach, Radosław Polskę zbaw!? Dobrze, już wiemy. : Nie, nie, Jarosław Polskę zbaw to jest... : To już wiemy, to prezes jest, tak. : A Radosław, który chciał wyprzedać naszą suwerenność? : To jest minister spraw zagranicznych, tak, trafiłem... : Brawo, brawo czyli Marek Kondrat ma zaliczone dwa punkty : I prezes obronił nas przed sprzedażą. : Tak, tak, tak, bo już się trochę zmieniło. : Bardzo dobrze, ale z tego, co wiem ekspansja nasza na zachód jest silniejsza niż ekspansja zachodu na wschód. : Tak, bo nas bardzo dużo wyjechało. : To raz. : Tak. : A dwa, byłem niedawno w Szczecinie, bo tam sklep otwierałem to mi powiedzieli, że jak tak dalej pójdzie to się za pięć lat o Berlin oprzemy. : Czyli zmierza pan do Berlina, tak? : No jak się okazało, jestem gdzieś, na jakiejś flance wylotowej : Czego nam Marek Kondrat życzy naszym
politykom? : Zdrowia życzę, niech będą zdrowi i odporni, ale robią swoje, na co ja specjalnie uwagi nie zwracam, bo coraz większy rozdźwięk widzę, że tak powiem, między swoim życiem a tym co oni robią. : A słuchaczom? : Słuchaczom życzę żeby zajęli się własnym podwórkiem, ale też i przed domem posprzątali. Muszę pani powiedzieć, że jak otwierałem sklep w Opolu z kolei, to zobaczyłem... : Tu Marek Kondrat opowie nam co się dzieje w Polsce. : To zobaczyłem pana, który sprzątał ulicę przed swoim domem. : No i dobrze. : Ale to jest rzadkie zjawisko. W ogóle sprzątanie, porządkowanie budzi we mnie największy zachwyt i szacunek. : A jak jest w Częstochowie dowiemy się... : Ale tak jest tylko w Opolu i ... : A jak jest w Częstochowie dowiemy się na www.radiozet.pl Marek Kondrat i Monika Olejnik. : Jest takie miasteczko, Pienza się nazywa, we Włoszech, które jest sprzątane od rana, bo to miasteczko, jesteśmy teraz w internecie, wymyślił powstanie tego miasteczka jeden z papieży. : A, Klemens. : Tak i to jest takie
doskonałe miasteczko, takie czyste i tam już od 6. rano chodzą panie ze szczoteczkami i szczotkują miasteczko. : Piękne. I potem, jak sobie wyjdą na kawkę to im jest czysto dookoła, a nie tylko tak, że u nas w domu, a za płotem to już jest strasznie. To jest patriotyzm. : A czy nie uważa pan, patriotyzm, tak, a czy nie uważa pan, że w tym roku było za dużo używanych takich słów jak zdrada, hańba, brak suwerenności, wyprzedaż Polski? : No, no tak, ale ja nie kojarzę tego z ostatnim rokiem tylko to już mi się tak zlało, że tak powiem, z wolnością. Bo od kiedy odzyskaliśmy wolność to równocześnie ją tracimy z drugiej strony. : Ale nie, to ja mam takie wrażenie, że Polska się teraz bardziej podzieliła, bo jest taka Polska podziemna. Ta Polska podziemna to jest tygodnik, który tu leży przed panem, bo to jest tygodnik dziennikarzy niepokornych, to są publicyści, którzy nie mają prawa występować w telewizji publicznej, albo zdejmuje się ich z anteny i oni tworzą swoje dzieła, które dołączają do gazet, bo nie mogą
ich nigdzie upowszechniać w mediach publicznych. : Jakiś sztuczny mi się ten podział wydaje. I czuję, że jak nie rozumiemy czegoś, to myślę sobie, że rzecz jest w jakimś dostępie do pracy w ogóle. A za tym idą jakieś podziały, które dopiero zamęt tworzą w głowach, bo ja nie bardzo rozumiem czym my się różnimy tak specjalnie w tych poglądach na patriotyzm i na takie oddanie ojczyźnie. : Nie, no takim, takim punktem, który jest różniącym to jest 10 kwietnia, podział się zaczął wtedy. : Wierzy w to pani? : Tak, oczywiście. : Nie wierzę. : Tak, tak, to 10 kwietnia podzielił. : Nie wierzę, nie wierzę, ale wie pani... : Musiał gdzieś wcześniej być, oczywiście. : Coś takiego spadło, jak ten samolot, no to nie może być okoliczność pomocna, żeby utrwalić swoje przekonania, to jest niemożliwe. Tu jest, konfrontacja jest na innym polu, konfrontacja jest podejrzewam typu – jest Michnik i ktoś kto go nie lubi. : Nie lubi, to eufemistycznie powiedziane. : No tak. : Nienawidzi. : Nienawidzi. A do tego się dokleja coś tam
jeszcze, po prostu. O, jak spada samolot, to jest fantastyczne, no bo oto wszystko wychodzi na jaw, prawda. : Uda się Wajdzie, film o Lechu Wałęsie, czy trudno według pana. : Jak rozmawiałem z Krysią Jandą, która jest niesłychanie lotną kobietą to powiedziała, że trzeba było zrobić film o Danusi Wałęsie, o pani Danucie, a nie o Lechu, bo o Lechu to już właściwie każdy sobie film nakręcił we własnej głowie. : Tylko, że to jest tak, że Danuta Wałęsowa wyszła na jaw teraz. : No tak, ale : A Lech Wałęsa wyszedł : Tak, tak, ale Krystyna to powiedziała znacznie wcześniej, kiedy : Przedtem, nim jej książka się ukazała, tak? : Tak, kiedy, tak, zanim się książka ukazała, bo ma instynkt zdrowy, mówię o Krystynie cały czas, że to jest interesująca opowieść w jakim stopniu przeżywa rewolucję kobieta, która ma tyle dzieci ile ma, a dookoła coś się dzieje i jest mąż, rewolucjonista, który skacze przez płot, prawda. Ale ona musi to jakoś ogarnąć. To jest ciekawe. To świat mógłby zobaczyć tę rewolucję oczami osoby patrzącej
na to niby z bliska, ale także no organizującej ten świat temu rewolucjoniście. Natomiast z jego punktu widzenia zawsze jest to kreacja, zawsze. No bo to tak, jak z naszym prezydentem... : Takie rozbudowane ego. : Tak, który jak siądzie to powie, że jest strategiem, przeskoczył w słusznym momencie itd., no to wiemy, jedni strasznie się przeciw temu burzą, a drudzy potakują, że tak było. : Czyli myśli pan, że to w sumie niebanalna historia, ale będzie to banalne? : Nie wiem, no nie wiem co Janusz tam napisał, mówię o Głowackim, bo to jest ciekawa zbitka żeby nasz emigrant, może to jest dobry punkt widzenia. : Ale emigrant, już nie emigrant właściwie. : Janusz nigdy nie był emigrantem takim do końca, no to jest typowy polski latarnik, tu jedną nogą, rozpacz, musi być w Nowym Jorku. To przecież jest przypadek wielu naszych, prawda, marzących o ojczyźnie, a musieli wpieprzać krewetki w Paryżu w tym czasie. : I dużo będzie zależało od Roberta Więckiewicza, bo on jest... : Robert jest fantastycznym zdarzeniem, jak
patrzę na niego, jeszcze wczoraj zobaczyłem to zdjęcie z tymi wąsami, myślę sobie o kurczę, to jest trafienie. Andrzej Wajda jest takim wizyjnym reżyserem, w plastyce układa swoje pomysły, więc to będzie niesłychanie urzekające prawdopodobnie, jak się popatrzy na niego, mówię o Więckiewiczu, to się od razu uwierzy w wiele historii. Mało tego, podejrzewam, że Robert pomoże samemu pomnikowi, bo go uczłowieczy, jakoś doda mu cech. : A Agnieszka Grochowska jest Danutą, w tym filmie, będzie. : No taka wysublimowana, powiedziałbym trochę. : Tak, ale ta historia Wałęsów jest niesamowita, bo okazuje się, że Wałęsa nie wiedział w ogóle, że jego żona jest takim człowiekiem, jakim jest, w ogóle się nie znają, są małżeństwem, które się nie zna, które żyje osobno. : No tak, no tak, ale ja się, ja zawsze w takich momentach podniosłych, że tak powiem i takich nieuchronnych, w których w zasadzie nie mamy szansy pomyśleć inaczej, bo jesteśmy skazani na jakąś wersję wydarzeń i opinii, to myślę o „Zezowatym szczęściu” naszym,
to jest taki, coś takiego, że los nas wrzuca w sytuacje, które trudno jest przewidzieć i ten Piszczyk ni stąd, ni zowąd idzie w jakimś pochodzie, raz krzyczy na „Kowno”, drugi „Żydzi na Madagaskar” i tak coś się dzieje, prawda, gdzieś, ktoś idzie, raz w tę stronę, raz z powrotem, raz z takim transparentem, raz z takim... : Mi się przypomina zawsze, Lesio, to był w Mrożku Lesio, co poszedł do lasu i na drzewie napisał precz. : Tak, tak, tak. Czytam teraz listy Lema do Mrożka i odwrotnie, bardzo interesujące. To jest spotkanie takich dwóch trochę odstających, jak to zawsze w Polsce, od całej reszty ludzi, którzy wyczuli u siebie talent i dalej się tak sublimują w tych listach, niesłychanie ścigają się na słowa, bardzo to jest atrakcyjne w tej warstwie literackiej. : A nie ma pan ochoty pisać, nie wiem, blogów. : Nie. : Nie!? : Nie, nie, nie zajmuję się pisarstwem. : Felietonów, występować, komentować niczym Marcin Wolski. : Czasem napiszę coś o winie. Nie, nie. O, nie. : Nie!? A gdyby pan spotkał Marcina
Wolskiego to co by pan mu powiedział? : No, dzień dobry, bo jestem kulturalny. : A co dalej? : Dalej już niewiele mam do powiedzenia. Zdziwiłbym się, że chce komentować... : Że powie dzień dobry? : Nie, może : Nie, nie, jest kulturalny. : Jest kulturalny, to dobrze, ale że chce komentować wydarzenia w jakiejś wrogiej stacji, bo go czasem obserwuję jako komentatora w TVN24 : W tej tubie rządowej. : W tej tubie rządowej, na którą strasznie nadaje w innych pismach. : I w „Gazecie Codziennej Polskiej”, albo w „Gazecie Polskiej”. : Na przykład, na przykład, a potem idzie, nie wiem co, zebrać jakieś informacje tam, czy coś przyszpiegować w tej stacji i tyle. Ale jakoś... : Okazuje się, że się nie boi wstąpić do tej, wejść do tej wrogiej stacji. : Ale to jest jego scenariusz życiowy, nie mieszam się. : Dobrze, film roku 2011, według Marka Kondrata. : A nie wiem aż tak, no nie chodzę na tyle filmów żebym, widziałem wczoraj, wczoraj widziałem film „Chciwość”, amerykański film, podkreślam : Amerykański, amerykańskie
filmy : Amerykański film... : Tak palą inaczej papierosy. : Mało, tam palą, bo jest w tej chwili niepopularne palić, ale grają tak. Ale to jest przezabawne, podkreślam amerykański, bo Amerykanie robią film o tym, co sami naważyli, że tak powiem na świecie, naoszukiwali, nakradli, strasznie dużo się tam wzbogaciło w ostatnich pięciu latach ludzi, a teraz robią film o tym, jak to się zaczęło. I robią to tak doskonale oczywiście, że człowiek jest otępiały, ogłupiały, bo nie wie kto jest zły, a kto jest dobry. I to jest tak jak z „Ojcem chrzestnym”, tak się napatrzy na Marlona Brando, że zapomina, że to jest bandyta. : Tak, tylko trzyma się z nim, za niego kciuki. : Tak się trzyma, Boże żeby się uratował, żeby on przeżył tych dwanaście kul, co mu tam władowali w niego, itd. No to tak z nimi jest, są tacy doskonali, że wszystko zamiąchają na tym świecie, a my musimy się z nimi jeszcze przyjaźnić, bo taki jest obowiązek, : Tak, od nich się zaczęło ten cały kryzys i musimy teraz to zjadać. : Tak. Ale pierwsi
zrobili o tym film, prawda. : No tak. : W związku z tym no są usprawiedliwi, są, wiedzą jak to się zaczęło. : My robimy film o Wałęsie ile lat? : Oczywiście i robimy i robimy... : Dwadzieścia lat po odzyskaniu, dwadzieścia jeden, niepodległości. : A no właśnie. To są cwane gapy, muszę powiedzieć, o Amerykanach teraz mówię. : Ale i tak dobrze, że zdążyliśmy przed Amerykanami zrobić film o Wałęsie, zdążymy, bo mogli pierwsi zrobić. : To się okaże jeszcze, kto go pierwszy zmontuje, bo u nas ten proces jest dłuższy, oni jak machną, nawet teraz. A myśli pan, że Wajda musiał dojrzeć do tego żeby zrobić film o Wałęsie. : Nie, Andrzej ma takie historyczne myślenie o filmie, że coś musi zarejestrować w ojczyźnie, że to się wydarzy, to się wydarzy, czasem się żachnie na coś, jak się żachnął na „Psach”, tego nigdy nie zapomnę. : Co zrobił? : No strasznie wstrząsnęła nim scena, kiedy pijani ubecy wynosili jeszcze swojego kolegę bardziej pijanego na drzwiach, czy na rękach wtedy i śpiewali „Janek Wiśniewski padł” i
Andrzej... : I uważał, że... : Uważał, że nie rozumie swojej widowni, prawda, ale potem zmodyfikował tę swoją myśl i stwierdził, że Pasikowski zobaczył coś, czego on nie zobaczył w narodzie, ale myślę, że sprawa jest dużo prostsza, że widownia się zmienia co parę lat i to jest ważne spostrzeżenie, bo to co my tak dzisiaj rozprawiamy, o czym rozprawiamy i zwracamy uwagę na coś i odnosimy to do jakiś wydarzeń Wałęsy skoków wolności, dla ludzi, którzy dzisiaj wchodzą w dorosłe życie to są sprawy nieznaczące specjalnie. : I ci dorośli, którzy wchodzą w nowe życie to nie wiedzą czy Wałęsa był bohaterem, czy był „Bolkiem”... : Tak, ale tylko śledzą jakieś, że tak powiem, okrzyki z ulicy, i że hańba, i że coś a drugie, że jest w porządku. I taka jest nasza ojczyzna, pani redaktor, no taka miotana. : Taka gmina. : Taka gmina. : Marek Kondrat był gościem Radia ZET, dziękuję Monika Olejnik. : Dziękuję. <\czat>

d1ezsr0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ezsr0
Więcej tematów