Trwają prace nad projektem nowelizacji ustawy o TK
Wszystkie klubu opowiedziały się podczas
debaty w Sejmie za dalszymi pracami nad projektem
nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa SLD.
Projekt zmienia zasady wskazywania kandydatów na sędziów
Trybunału.
14.03.2007 | aktual.: 14.03.2007 22:53
Według projektu, kandydatów na sędziów TK mieliby przedstawiać: prezydent, Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Obecnie kandydatów na sędziów Trybunału zgłaszać może grupa co najmniej 50 posłów lub Prezydium Sejmu. Wyboru 15 sędziów TK dokonuje Sejm i tego projekt SLD nie zmienia.
Poseł Sojuszu Michał Tober w imieniu wnioskodawców przekonywał, że celem projektu jest "odseparowanie TK od bieżącej polityki". Obawia się jednak, że w trakcie dalszych prac nad nim koalicja wprowadzi takie zmiany, które będą zmierzać do tego, by - jak to określił - "wziąć Trybunał na twarz". Według niego, dewizą posłów koalicji będzie: "niech opozycja wprowadza projekt, a my go sobie tak przerobimy, że rodzona matka tego projektu nie pozna".
W tym kontekście Tober przypomniał wypowiedź premiera Jarosława Kaczyńskiego o ewentualnej potrzebie zastanowienia się nad "nową konstrukcją Trybunału". Jak zaznaczył, niektórzy odebrali te słowa jako groźbę pod adresem TK, a także jako powód do dymisji premiera. Zapowiedział, że SLD wycofa projekt, jeśli zmiany wprowadzane w toku prac parlamentarnych "wypaczą jego sens".
Andrzej Dera (PiS) ocenił, że część proponowanych zmian idzie w dobrym kierunku, część - w złym. Odnosząc się do wypowiedzi Tobera, poseł PiS podkreślił, że projekt Sojuszu jest "propozycją zmiany funkcjonowania TK", z czego Sojusz jednocześnie robi zarzut premierowi.
Julia Pitera (PO) podkreśliła, że Platforma popiera propozycję SLD. Jak oceniła, przyjęcie takiego rozwiązania "pomoże odeprzeć zarzuty, że TK jest uzależniony politycznie". Zapowiedziała, że PO zaproponuje, by określić po ilu kandydatów na sędziów będą zgłaszać wymienione w tekście organy.
Także posłanka Samoobrony Alina Gut podkreślała, że projekt jest godny poparcia i powinien stać się przedmiotem dalszych prac parlamentu.
Edward Ośko (LPR) zaznaczył, że TK ma "duży wpływ" na działanie Sejmu. Według niego, w sejmowych komisjach "zapanował strach" przy głosowaniach, bo już na etapie prac w komisjach nad projektami ustaw pojawiają się zapowiedzi ich zaskarżenia do TK.
Z kolei Józef Zych, który w imieniu PSL także opowiedział się za skierowaniem projektu do dalszych prac, przypomniał, że w pierwszym okresie funkcjonowania TK orzeczenia Trybunału były zatwierdzane przez Sejm.
Zych podkreślił, że w skład TK powinna wchodzić elita prawników - konstytucjonalistów. Podkreślił, iż w interesie państwa jest to, by w składzie TK byli ludzie, dla których jedyną ideą jest prawo. Jak dodał, należy dziś zagwarantować powoływanie w skład TK najbardziej kompetentnych prawników, niezależnych politycznie.
Podobnie jak Pitera, Zych opowiedział się za określeniem w projekcie po ilu kandydatów na sędziów będą wysuwać poszczególne organy.
Tober powiedział, że autorzy projektu "dość świadomie" nie określili liczby kandydatów wskazywanych przez instytucje wymienione w projekcie, "by nie narzucać swojej wizji".
Projekt został negatywnie zaopiniowany przez rząd. Jak tłumaczyła sekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości Beata Kempa, projekt otrzymał negatywną opinię, ponieważ "zawierał szereg uchybień", w tym m.in. nie określono w nim terminu jego wejścia w życie, ani ilu kandydatów do TK mogą zgłaszać gremia wymienione w projekcie.