Trudne życie syna prezydenta
Syn prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego Jean, który ma zostać publicznym zarządcą największej paryskiej dzielnicy biznesu, broni się przed zarzutem, że posadę tę będzie zawdzięczać swojemu ojcu. Młody Sarkozy żali się, że jest nieustannie krytykowany.
13.10.2009 | aktual.: 13.10.2009 14:43
Młodszy syn prezydenta, student prawa i radny podparyskiego departamentu Hauts-de-Seine, jest kandydatem w walce o stanowisko przewodniczącego publicznej instytucji zarządzającej dzielnicą biznesu La Defense (Epad). Wybór ma zostać dokonany na początku grudnia. Wiadomość o tym oburzyła opozycję i dużą część opinii publicznej, podejrzewającą szefa państwa o nepotyzm.
W odpowiedzi na te zarzuty Jean Sarkozy powiedział w wywiadzie dla dziennika "Le Parisien", że bez pomocy ojca "toruje sobie drogę" w życiu. Podkreślił, że swoją szybką karierę zawdzięcza przede wszystkim własnym wysiłkom, gdyż został wybrany w wyborach powszechnych radnym w podparyskim departamencie Hauts-de-Seine.
"Od dwóch lat, jestem w terenie, pracuję. Ale cokolwiek powiem i cokolwiek zrobię, jestem krytykowany" - żali się 23-letni Sarkozy. Określa ataki na siebie jako "bardzo stronnicze" i dodaje, że to przede wszystkim lewica do niego "strzela".
Młody Sarkozy przyznaje, że dyskutował o swojej kandydaturze na szefa Epad ze swoim ojcem, ale zaprzecza, by prezydent forsował go na to stanowisko.
Sam Nicolas Sarkozy nie wypowiedział się na razie publicznie w tej sprawie. Młodemu Sarkozy'emu pospieszył natomiast z pomocą premier Fillon, dla którego szum wokół kandydatury Jeana "wznieciła lewica, nie mająca wiele do powiedzenia w innych sprawach".
"Mowa jest o przewodniczeniu zarządowi instytucji. Jej szef nie jest nominowany, ale wybierany spośród radnych departamentu Hauts-de-Seine" - podkreślił Fillon. Jego zdaniem, chodzi o "wybory i rywalizację", więc polemika na temat rzekomego nepotyzmu jest "bezużyteczna".
Oburzona przypuszczalnym awansem Jeana Sarkozy'ego jest niemal cała opozycja, która oskarża prezydenta o "nadużycie władzy" i nepotyzm. Była socjalistyczna kandydatka na prezydenta Segolene Royal poradziła szefowi państwa, by "zajął się raczej interesem publicznym, a nie torowaniem kariery swemu synowi". Inni twierdzą, że faworyzowanie swojego syna przez prezydenta sprawia, że Francja przypomina już "Imperium Rzymskie" czy "republikę bananową".
Przeciwnicy kandydatury Jeana Sarkozy'ego zwracają uwagę, że syn prezydenta nie ukończył jeszcze studiów i nie ma doświadczenia zawodowego oraz odpowiednich kompetencji, by objąć dyrekcję La Defense. Jeden z radnych z tej dzielnicy zamieścił w internecie petycję domagającą się od syna prezydenta rezygnacji z kandydowania na to stanowisko. Pod petycją podpisało się już we wtorek, według jej inicjatorów, ponad 30 tysięcy osób.
La Defense, położona na północno-zachodnich przedmieściach Paryża, jest określana jako największa dzielnica biznesowa w Europie. Swoją siedzibę ma tam 2500 firm zatrudniających 150 tysięcy osób. Powierzchnia biur jest szacowana na 3 miliony metrów kwadratowych.