Trudna prawda w teczkach
W naszej archidiecezji powstał specjalny zespół, który ma badać współpracę księży ze Służbą Bezpieczeństwa PRL - pisze "Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska".
11.05.2005 | aktual.: 11.05.2005 08:22
– Chcieli zwerbować mnie do współpracy z SB, gdy starałem się o paszport. Odmówiłem – mówi ksiądz Mirosław Maliński z kościoła pod wezwaniem Świętego Macieja we Wrocławiu, w latach 80. działacz opozycji. Ilu jednak było takich, którzy poszli na układ z esbekami?
Między innymi to ma wyjaśnić specjalna komisja naukowa ds. zbadania najnowszej historii archidiecezji wrocławskiej, którą powołał metropolita wrocławski ks. abp Marian Gołębiewski. Czy zespół powstaje pod presją ostatnich wydarzeń związanych z ujawnieniem przez IPN współpracy z SB księdza Konrada Hejmy? Arcybiskup Gołębiewski odpowiada: – Nie chodzi o presję. Raczej o to, by ukrócić możliwość różnych interpretacji. Niekorzystnych, zbyt pośpiesznych i ogólnych. Samo ujawnianie nazwisk nic nie oznacza. Trzeba poznać cały kontekst sprawy – mówi. Na razie jednak nie potrafi powiedzieć, co zrobiłby, gdyby okazało się, że w jego archidiecezji pracuje ksiądz, który kiedyś współpracował z esbekami.
W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej są kilometry teczek, których pracownicy tej instytucji do końca nie są w stanie sprawdzić. Powołanie komisji to bardzo dobra rzecz – mówi ks. Mirosław Maliński, rektor kościoła akademickiego pod wezwaniem św. Macieja we Wrocławiu. – Oczyszczenie jest konieczne. Także w Kościele. Ksiądz Maliński był w latach 80. łakomym kąskiem dla bezpieki. Przyszły duchowny – wtedy student geodezji – był aktywnym opozycjonistą, działał w międzyuczelnianym zarządzie Niezależnego Zrzeszenia Studentów. – Zajmowaliśmy się kolportażem opozycyjnych wydawnictw, wydawaliśmy dwa pisma, prowadziliśmy radio i bibliotekę. Odpowiadałem za kontakty z Instytutem Polskim w Londynie – wspomina ks. Mirosław. –
Przez półtora roku miałem opiekuna. Z tego, że mnie obserwuje, nie robił wielkiej tajemnicy. Trzeba to zbadać Pozytywnie o powołaniu komisji mówi ojciec Ludwik Wiśniewski, dominikanin, który w latach 80. wspierał wrocławską opozycję. Był przyjacielem ojca Hejmo. – Niejasności muszą być rzetelnie zbadane – mówi. To, że w czasach PRL księża poddani byli szczególnej ,,opiece” służb bezpieczeństwa, potwierdzają historycy IPN. – Byli grupą najbardziej niewygodną dla władz – ocenia Stanisław Bogaczowicz, historyk z wrocławskiego oddziału IPN. – Dlatego SB stosowała wiele metod, by pozyskać księży jako współpracowników.
Szantaż i zastraszanie Arcybiskup Gołębiewski mówił wczoraj, że po tzw. sprawie ojca Hejmo żaden z duchownych z archidiecezji wrocławskiej nie zgłosił się do niego, by przyznać się do kolaboracji. – Mechanizmy wciągania do współpracy z SB były bardzo różne. Zdarzało się, że ksiądz budował kościół i zdobył cement bez potwierdzeń. Mógł paść ofiarą szantażu. Były też próby zastraszania – dowodził abp Gołębiewski. Takim metodom poddany był przez SB kardynał Henryk Gulbinowicz, były metropolita wrocławski, któremu w 1984 r. spalono samochód.
On sam ostrożnie wypowiada się o decyzji utworzenia archidiecezjalnego zespołu. – Nie umiem tego jednoznacznie ocenić. Z decyzjami radziłbym poczekać – ocenia. Pytany o to, czy wyciągnąłby konsekwencje wobec księdza, który współpracował świadomie i za pieniądze, abp Gołębiewski odpowiada: – A czy wyciągamy konsekwencje wobec prokuratorów, sędziów, dziennikarzy? Zniszczone archiwa Co zachowało się w archiwach wrocławskiego IPN? Według Bogaczowicza, jeszcze w latach 80. niemal w całości zniszczono tzw. teczki ewidencji operacyjnej księdza. Zakładano ją każdemu, kto wstępował do seminarium. – Ale to nie były jedyne dokumenty, z których można dowiedzieć się o sposobach walki władzy z Kościołem, a także o ewentualnej współpracy księży ze Służbą Bezpieczeństwa.
Na podstawie tego, co do tej pory zbadaliśmy, trudno jednak mówić o skali współpracy. Z pewnością – w stosunku do innych środowisk walczących z ówczesną władzą – procent księży współpracowników był duży. Ale wynika to tylko z tego, że byli oni poddani niewyobrażalnej presji ze strony SB – wyjaśnia Stanisław Bogaczowicz. Trzecia komisja w Polsce Komisje podobne do wrocławskiej działają już w diecezjach tarnowskiej i lubelskiej. Jej powołania nie wyklucza biskup Kazimierz Nycz z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Pomysłu utworzenia zespołu nie bierze natomiast pod uwagę abp Tadeusz Gocłowski, metropolita gdański. Odniósł się on krytycznie do tej inicjatywy, twierdząc, że biskupi nie powinni mieć specjalnych praw w odkrywaniu prawdy, a według ustawy powinien zajmować się tym IPN. W skład powołanej przez metropolitę wrocławskiego abp. Mariana Gołębiewskiego komisji naukowej ds. zbadania najnowszej historii archidiecezji wrocławskiej weszli: - przewodniczący – ks. dr Alojzy Ślósarczyk, prawnik - wiceprzewodniczący – ks. prof. Józef Pater, historyk - ks. dr Marian Biskup, rektor seminarium - ks. prof. Mieczysław Kogut, historyk - ks. prof. Wiesław Wenz, prawnik Celem komisji jest zbadanie zasobów archiwalnych dotyczących duchowieństwa archidiecezji wrocławskiej z okresu 1945-1990 (w praktyce chodzi zatem o teren całego Dolnego Śląska, bo archidiecezje legnicka i świdnicka powstały po roku 1990).
Sprawa Konrada Hejmy
Pod koniec kwietnia br. prof. Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ogłosił, że ojciec Konrad Hejmo był w latach 80. współpracownikiem służb specjalnych PRL. Ujawnienie jego nazwiska miało związek z wcześniejszymi doniesieniami o tym, że w archiwach IPN są informacje o księdzu agencie, który donosił na papieża. Media, spekulując na temat donosiciela w gronie współpracowników papieża, podały kilka nazwisk. Te tropy okazały się fałszywe. Sprawa o. Hejmy zbulwersowała opinię publiczną, bo dominikanin był doskonale znany z mediów jako ten, który opiekował się polskimi pielgrzymami w Watykanie.
Agnieszka Trojanowicz, Wojciech Szymański