RegionalneTrójmiastoWznowiono poszukiwania Iwony Wieczorek. Będzie przełom w sprawie tajemniczego zaginięcia?

Wznowiono poszukiwania Iwony Wieczorek. Będzie przełom w sprawie tajemniczego zaginięcia?

• Ciało Iwony Wieczorek odnalezione?
• "Przekazane sygnały są cały czas sprawdzane"
• Matka zaginionej: gdybym wiedziała, że Iwona zginęła, żyłoby mi się lżej
• NIK: funkcjonariusze nadali niewłaściwy priorytet zgłoszeniu

Wznowiono poszukiwania Iwony Wieczorek. Będzie przełom w sprawie tajemniczego zaginięcia?
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Gdaniec
Tomasz Gdaniec

19-letnia Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku, gdy wracała z sopockiego Dream Clubu. Podczas imprezy pokłóciła się z czwórką swoich znajomych i opuściła klub. Wracała do domu piechotą Pasem Nadmorskim. O 3.30 rozmawiała telefonicznie ze znajomymi. Telefon rozładował się 20 minut później. Ostatni raz widać Iwonę Wieczorek na nagraniu monitoringu z godz. 4.12. przy wejściu na plażę nr 63.

Sensacyjnych ustaleń dokonali dziennikarze "Reportera". Według ich informacji, dziewczyna, kierując się w stronę domu miała przejść przez Park Reagana i wsiąść do samochodu prowadzonego przez znajomego, który na nią czekał. Kolega zadeklarował, że zawiezie ją do domu, ale po drodze do pojazdu wsiadł drugi, nieznany Wieczorek, mężczyzna. To on miał być wynajętym zabójcą, który Iwonę ogłuszył. Napastników zaskoczył jednak - jak relacjonuje gazeta - patrol policji, który zatrzymał auto do standardowej kontroli, funkcjonariusze nie przeszukali jednak bagażnika, gdzie przetrzymywana miała być uśpiona dziewczyna. Samochód po chwili ruszył w dalszą podróż. Dziennikarze "Reportera" mieli wskazać policjantom miejsce potencjalnego ukrycia ciała Iwony. W jego ustaleniu brał udział jasnowidz Marek Szwedowski - niestety nie udało nam się z nim skontaktować. Jednak poinformowano nas, że miejsce ukrycia zwłok zostało ustalone dzięki "zlepkowi faktów z dziennikarskiego śledztwa oraz dzięki zdolnościom wizjonera". Odmówiono
nam komentarza w sprawie.

W związku z przedstawionymi przez "Reportera" rewelacjami przesłaliśmy Komendzie Wojewódzkiej szereg pytań, które pozwoliłby zweryfikować sensacyjne doniesienia. W odpowiedzi otrzymaliśmy tylko lakoniczny komunikat.

- Ostatnio przekazane sygnały są cały czas sprawdzane. Informacji w tej sprawie było bardzo dużo i cały czas pojawiają się nowe. Jak co roku w lipcu sygnałów tych jest więcej, co jest związane z rocznicą zaginięcia Iwony. Wszystkie pojawiające się doniesienia są przez nas weryfikowane, nawet te najbardziej nieprawdopodobne - mówi Wirtualnej Polsce podkom. Michał Sienkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Powiązania z "Krystkiem" z Wejherowa

Sprawę Iwony próbowano łączyć z Krystianem W. z Wejherowa, znanym jako "łowca nastolatek" w trójmiejskich klubach. Iwona i "Krystek" bywali w tych samych miejscach - taką informację publikowała osoba podpisująca się jako "Lidia90" lub "Meduza" na różnych forach internetowych, na których dyskutowano o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Emocje podsyca fakt, że 38-latek jest aresztowany, a śledczy w ostatnim czasie rozszerzyli listę zarzutów wobec mężczyzny. Scenariusz z pozoru bardzo prawdopodobny, ale obarczony jedną wadą. "Krystek" nie mógł zaplanować, że Iwona pokłóci się ze znajomymi. W związku z tym jedyną możliwością byłaby stała obserwacja dziewczyny, aby spotkać się z nią w czasie drogi do domu. Jednak nikt nie mógł przewidzieć, czy nastolatka pójdzie sama do domu lub ktoś będzie jej towarzyszyć. A może, jak już się raz zdarzyło tej nocy, wróci do bawiących się przyjaciół.

Po zaginięciu dziewczyny, jeden z jej kolegów zgłosił ubezpieczalni, że miał wypadek samochodowy. Auto podobno nadawało się tylko do kasacji. Minęły cztery lata, policja zainteresowała się oględzinami pojazdu, które okazały się możliwe - samochód został bowiem sprzedany dalej i jeździł po polskich drogach. Jednak jego poszukiwania okazały się bezowocne. Prokuratura przesłucha całą czwórkę znajomych Iwony. Jedna osoba odmówiła badania wariografem. Nieoficjalnie mówi się, że chodzi o 22-letniego wówczas Pawła, właściciela pojazdu.

Wynajęcie biura detektywistycznego

W sprawę zaangażowany był Krzysztof Rutkowski. Ostatnią osobą widzianą w kadrze wraz z zaginioną jest mężczyzna z ręcznikiem. Jesienią ubiegłego roku właściciel biura detektywistycznego ogłosił, że udało się ustalić tożsamość mężczyzny. Miał nim być Stefan R. Podczas próby kontaktu telefonicznego mężczyzna rzucił słuchawką. Obecnie mieszka poza granicami kraju. Niestety, ten trop również nie doprowadził sprawy do końca.

Wraz z upływem czasu zaczęły pojawiać się coraz bardziej absurdalne zgłoszenia. Jeden z tropów wiódł nawet do Paryża. Na początku lipca 2013 r. pojawiła się informacja, że 30 czerwca w Paryżu mieszkaniec Tczewa widział poszukiwaną od trzech lat Iwonę. Do zdarzenia miało dojść w restauracji McDonald's przy słynnych Champs-Elysees. Kobieta miała być tam z dzieckiem, chłopcem ze śniadą cerą w wieku około 2 lat. Ten trop nie znalazł jednak nigdy potwierdzenia.

Jak do trwających od sześciu lat poszukiwań odnosi się matka dziewczyny? - Dusza chora, ciężko mi z tym. Gdybym wiedziała, że Iwona zginęła, żyłoby mi się lżej. Wiedziałabym, że jej nie ma, że muszę sobie życie poukładać na nowo, jakoś się z tym pogodzić. W tej chwili po prostu nie wiem, co robić. Przez cały czas zadaję sobie pytania. Może jednak gdzieś żyje? - retorycznie pyta Iwona Kinda, matka zaginionej nastolatki.

Niewłaściwy priorytet sprawy Wieczorek

Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego poszukiwania zaginionych, służbom nadal zdarzają się omyłki. W tej sprawie, najpoważniejsze błędy popełniano na początku śledztwa. Funkcjonariusze nadali niewłaściwy priorytet zgłoszeniu. W efekcie doszło do uchybień, które utrudniły dalsze poszukiwania. Policja mimo posiadanych informacji nie przeprowadziła natychmiastowego sprawdzenia terenu ostatniego miejsca pobytu nastolatki - zrobiono to dopiero trzy dni później. W tydzień od zgłoszenia zabezpieczono monitoring w obiektach znajdujących się na trasie prawdopodobnego przejścia Iwony. W efekcie część z nich bezpowrotnie stracono. Z kolei psy tropiące na miejscu pojawiły się dopiero po 10 dniach. Ewentualny sprawca miał wystarczająco dużo czasu na zatarcie śladów i zniszczenie dowodów.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (124)