"Przegrałem życie". 4 proc. Polaków jest uzależnionych od hazardu
"Teraz się odegram", "karta musi się odwrócić" - to tylko niektóre ze sposobów hazardzistów na racjonalizację uczestnictwa w grze. O niebezpieczeństwie nałogu przekonali się Paweł i Michał. Obaj przez hazard stracili wszystko. - Hazard to egoista - mówi jeden z mężczyzn.
- Przegrałem swoją rodzinę. Przez sześć lat grałem jako uzależniony. Zaczęło się niewinnie, gdy pojawiły się automaty do gry. Na początku wygrywałem niewielkie stawki. Bilans był lekko na plus. Z czasem grałem coraz częściej i więcej. Potrafiłem wyjść z domu, mówiąc żonie, że muszę być wcześniej w pracy, bo robimy duży projekt. Wybierałem po kryjomu pieniądze z domowego konta. Braki kompensowałem pożyczkami od znajomych. Kłamałem bez mrugnięcia okiem. Żona wyprowadziła się, gdy w ciągu dwóch dni przegrałem pieniądze odłożone na wakacyjny wyjazd. Hazard to egoista. Zostawił mnie samego w pustym mieszkaniu. Wszystko poszło na spłatę długów. Nie gram od czterech lat - mówi Paweł, uzależniony od hazardu.
Z Michałem spotykam się w jednej z gdyńskich kawiarni. Przy stoliku siedzi młody, 25-letni chłopak o bystrych oczach i długich, chudych rękach. Długo nie chciał zgodzić się na spotkanie. Kilkukrotnie zmieniał terminy i miejsca rozmowy. Bał się. Nie chciał trafić na starych znajomych.
- Pierwsze kontakty z hazardem miałem 10 lat temu. Na początku tylko on-line. Z konta mojego ojca robiłem zakłady sportowe. On to tolerował. Dawał mi pieniądze i wypłacał zyski. Pierwszy raz poczułem, że mogę z tego żyć, gdy wygrałem 300 złotych. Wówczas dla nastolatka to były duże pieniądze - mówi Michał.
Opowiada, że dobrze zdał maturę, zaczął studia na politechnice. - Wtedy szybko już poszło. Przelewy od rodziców szły na zakłady sportowe, automaty i pokera. Trzy lata oszukiwałem bliskich, że studiuję. A długi rosły. Cały czas miałem wrażenie, że zaraz się odbiję. Coś we mnie pękło, gdy zaczęli nachodzić mnie obcy ludzie, żądając zwrotu gotówki. Czasem grałem po dużych ilościach alkoholu i nie pamiętałem o zaciągniętych pożyczkach. Łącznie byłem winny 17 tys. złotych. Wtedy po raz ostatni poprosiłem o pomoc rodziców. Pomogli. Teraz się leczę. Przez hazard przegrałem życie. Straciłem najlepszy czas - wspomina.
Co pociągało Michała w nałogu? Nie grał dla zwycięstwa, ale dla przyjemności. - To są emocje. To jest adrenalina. Rzucasz w licytacji wszystko. Wiesz, że wygrasz, bo inaczej będziesz pod ścianą. Poza tym skoro przegrałeś, to teraz los musi sprzyjać. Podobnie w ruletce. Cztery razy z rzędu padały parzyste, to teraz musi wypaść nieparzysta - dodaje.
Ilu w kraju jest takich Pawłów i Michałów? Jak wynika z przeprowadzonych kilka lat temu badań ok. 4 proc. Polaków jest uzależnionych od hazardu. Największą popularnością cieszą się zakłady "Lotto", loterie SMS oraz automaty do gry. Ponad 65 proc. graczy jest wiernych tylko jednemu rodzajowi tego typu rozrywki.
- Uzależnienie od hazardu to bardzo pojemny termin. Zawiera się w nim m.in. granie w ruletkę, na automatach, ale również konkursy SMS i audiotele. Sposób ich leczenia jest podobny i opiera się na terapiach behawioralnych. Dotyczy wyćwiczonych nawyków - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Mróz. Psycholog tłumaczy, że - jak w przypadku innych nałogów - pierwszym krokiem do leczenia jest świadomość problemu i chęć zmiany. - Przyczyną uzależnień są zazwyczaj zaburzenia emocjonalne, a hazard to zastępczy środek ucieczki. Dlatego terapia obejmuje nie tylko samo wyjście z nałogu, ale również jego przyczynę - mówi Mróz.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .