Pomorski NFZ stracił na procederze fałszowania recept ponad 200 tys. zł
Pomorski oddział NFZ na nielegalnych receptach stracił od początku roku ponad 200 tys. zł. Aptekarze winą za taki stan obarczają Ministerstwo Zdrowia, które zmieniło wzór recept. Obecnie farmaceuci nie mają narzędzi do kontroli ich prawdziwości.
- Dawniej recepty były fałszowane na potrzeby osób uzależnionych od narkotyków lub bardzo silnych leków. Obecnie ma to charakter ekonomiczny. Na fałszywe recepty kupuje się leki o dużym stopniu refundacji. W aptece kosztują one kilkanaście złotych, a ich rynkowa wartość jest nawet 10-krotnie wyższa. Później leki te są odsprzedawane za granicę - mówi Wirtualnej Polsce Andrzej Denis z Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku.
Apteki dwa razy w miesiącu przesyłają do centrali NFZ informacje o zrealizowanych receptach. Następnie Fundusz sprawdza je. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, że jedna recepta była realizowana kilkanaście razy w różnych miejscach. Dlatego uruchomiono specjalny portal, gdzie na bieżąco aktualizowane są numery sfałszowanych recept.
- Ministerstwo zdrowia zmieniło wzór recept, znosząc wymóg pieczątki lekarskiej. A przecież dla wprawnego grafika nie jest problemem samodzielne przygotowanie fałszywej recepty. W ten sposób apteki zostały pozbawione narzędzi do weryfikacji prawdziwości recept. Należałoby wrócić do obowiązku stawiania pieczątki - dodaje Denis.
Od początku roku NFZ wykrył prawie 650 sfałszowanych recept. Łączną wartość wydanych na tej podstawie leków szacuje się na ponad 200 tys. zł. Największym zainteresowaniem nieuczciwych klientów cieszą leki dla osób chorych na cukrzycę oraz preparaty stosowane przy leczeniu onkologicznym. Część nielegalnie zdobytych lekarstw jest później sprzedawana również w internecie.
Sprawa stała się na tyle poważna, że zajęła się nią gdańska prokuratura. Śledczy wykryli do tej pory prawie 100 podrobionych recept. Większość z nich została zrealizowana w trójmiejskich aptekach. Prokuratorzy chcą ustalić, kto fałszował lekarskie zalecenia.
Do podobnych zdarzeń doszło na Pomorzu w marcu tego roku. Proceder był bardzo prosty. Nieuczciwi farmaceuci zamawiali leki. Później odsprzedawali je innym aptekom oraz hurtowniom, jako niepotrzebne i wówczas sprzedawane były na zachód, głównie do Niemiec. Proceder ten zakończył się wraz z nowelizacjami prawa zakazującymi handlu lekami pomiędzy hurtowniami oraz ich sprzedaży za granicę.