Nadal nie ma wyroku w sprawie odszkodowań dla gdańskich stoczniowców za tzw. świadectwa akcyjne
Wbrew oczekiwaniom sąd nie ogłosił wyroku w sprawie 260 mld zł odszkodowania dla 12 tys. pracowników Stoczni Gdańskiej. Wcześniej musi zostać rozpatrzony wniosek o wyłączenie jednego z sędziów. Stoczniowcy domagają się rekompensaty za tzw. świadectwa akcyjne.
11.05.2015 14:14
- W naszej ocenie sąd realizuje wytyczne przodującej partii. Kiedyś to była PZPR obecnie PO. Skład orzekający uznał nasze pismo za wniosek o wyłączenie sędziego. Musi ono zostać rozpatrzone przed ogłoszeniem wyroku – mówi Wirtualnej Polsce Wincenty Koman, prezes stowarzyszenia Arka.
Stowarzyszenie Arka, reprezentujące byłych pracowników i akcjonariuszy stoczni swoją batalię sądową rozpoczęło w marcu ubiegłego roku. Jednak problem sięga końca PRL. Ówczesny premier Mieczysław Rakowski podjął decyzję o zamknięciu Stoczni Gdańskiej. Oficjalnym powodem miała być nierentowność zakładu. W rzeczywistości jednak władza chciała spacyfikować niepokorny zakład. Po kilku tygodniach okazało się, że w budżecie nie mia pieniędzy na wypłatę odpraw dla 10 tys. pracowników. Dwa lata później rząd Tadeusza Mazowieckiego cofnął decyzję likwidacyjną. Jednocześnie uznał, że za niewypłacone odprawy stoczniowcom przysługuje rekompensata. Po nawoływaniach rządu większość stoczniowców jako odszkodowania wzięło tzw. świadectwa akcyjne. Są to niepodlegające sprzedaży obietnice otrzymania akcji swojej firmy. W 1996 roku stocznia ogłosiła upadłość, a świadectwa stały się bezwartościowe.
- Doszło do przedawnienia roszczeń w niniejszej sprawie. Poza tym, zgodnie z kodeksem postępowania cywilnego, stowarzyszenie to nie ma podstaw prawnych do występowania w tej sprawie w imieniu stoczniowców — mówił na ostatniej rozprawie radca prawny Marcin Nowicki z Prokuratorii Generalnej.
Wielkość odszkodowania jest podyktowana wyceną przeprowadzoną przez Skarb Państwa w 2007 roku. Wówczas komisja sejmowa oszacowała majątek na 260 mld zł. W wypadku wygranej w procesie kwota ta zostanie rozdzielona pomiędzy wszystkich pracowników stoczni, którzy nigdy nie otrzymali akcji swojego zakładu.
Trudno przewidzieć, jaki wyrok ostatecznie zapadnie. Przed gdańskimi sądami toczyło się już kilka podobnych spraw. Jednak dotyczyły one wówczas osób indywidualnych. Często zapadały w nich korzystne rozstrzygnięcia. W 2005 roku sąd przyznał kilku byłym pracownikom stoczni rekompensaty od 20 do 30 tys. złotych.
Stowarzyszenie jest przygotowane na ewentualne niekorzystne rozstrzygnięcie. Byli stoczniowcy przygotowują już pisma procesowe do Sądu Najwyższego. Jeżeli to nie pomoże to wówczas będą odwoływać się do sądów europejskich.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .