Koniec podziemia adopcyjnego. Senat przyjął nowelizację adopcji ze wskazaniem
To już pewne. Senat przegłosował nowelizację prawa regulującą adopcję ze wskazaniem. Biologiczni rodzice będą mogli wskazać osobę przysposabiającego, którą może być wyłącznie krewny rodziców dziecka. Zmiana ustawy ma zlikwidować podziemie adopcyjne.
- Nowe przepisy nie ograniczają możliwości wnioskowania o przysposobienie dziecka przez osoby posiadające pełne kwalifikacje i dotychczas biorące czynny udział w życiu i wychowaniu dziecka spoza jego rodziny - wyjaśnia Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka.
Nowelizacja stawia dodatkowe wymagania rodzicom. Przy składaniu w sądzie kompletnego wniosku starający się o dziecko, będą musieli przedkładać informacje dotyczące odbytego szkolenia przygotowawczego. Skład orzekający będzie zwracać się do ośrodka kwalifikacyjnego o opinię dotyczącą przyszłych rodziców. W razie potrzeby uzasadnionej dobrem dziecka może o ocenę poprosić również inną placówkę. Tym samym rodzice przed jakimkolwiek kontaktem z dzieckiem będą musieli poddać się specjalistycznemu szkoleniu.
- Choć trudno mówić o dokładnych danych, to internet jest pełny ogłoszeń, w których dziecko stawiane jest w roli przedmiotu kupna-sprzedaży. Tymczasem proces adopcji powinien polegać na umieszczeniu dziecka w rodzinie, która daje mu gwarancje miłości i rozwoju – dodaje Michalak
W Polsce nie prowadzi się badań dotyczących podziemia adopcyjnego. Każdego roku dochodzi do 2,5 tys. legalnych adopcji. Szacuje się, że tych nielegalnych może być nawet dwa razy więcej. Scenariusz zawsze wygląda tak samo. Rodzice wyszukują w internecie oferty surogatek i ustalają cenę. Później kobieta, która rodzi dziecko przekazuje je do adopcji ze wskazaniem. W ten sposób bezpłodne pary otrzymują upragnione dziecko. Do tej pory tego typu działania nie posiadały żadnego umocowania prawnego.
Ile można na tym procederze zarobić? Kilka lat temu w podwarszawskim Piasecznie działało Centrum Pośrednictwa Elizabeth. Jego oficjalnym zadaniem było pośrednictwo w zatrudnianiu opiekunek. Pod tą legendą kryła się jednak agencja zajmująca się pośrednictwem pomiędzy bezpłodnymi parami oraz chcącymi zarobić kobietami. Przeprowadzone wówczas śledztwo wykazało, że biuro zajmowało się pośrednictwem oraz nadzorowaniem przebiegu ciąży. Za tą działalność centrum inkasowało 1,2-2,4 tys. zł, nie biorąc za nic odpowiedzialności. Do tego należy doliczyć pieniądze wypłacane samej surogatce. Kwota ta waha się od 70 do nawet 140 tys. zł.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .