Jest decyzja w sprawie strajku kierowców autobusów w Gdyni
Zakończyło się referendum pośród gdyńskich kierowców komunikacji zbiorowej w sprawie strajku. 98 proc. pracowników zgodziło się na wejście w spór zbiorowy z pracodawcą. Podobne decyzje pozwoliły w Londynie oraz Bielsku-Białej na szybkie zażegnanie problemu.
Spór pomiędzy pracownikami gdyńskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej oraz miastem trwa od października ubiegłego roku. Został on poparty przez związki zawodowe funkcjonujące przy wszystkich gdyńskich spółkach komunikacyjnych: Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej i Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej. Pracownicy początkowo chcieli zwiększenia stawki godzinowej o 1,5 zł. W efekcie rozmów z władzami zgodziły się na podwyżkę 0,5 złotego. Jednak cały czas słyszą, że w budżecie brakuje na to pieniędzy.
Wbrew pozorom zgoda na wejście w spór zbiorowy nie oznacza wcale, że gdyńska komunikacja miejska stanie z dnia na dzień, a tysiące mieszkańców miasta będzie musiało szukać alternatywnych środków transportu. W pierwszym etapie dojdzie do oflagowania budynków komunikacji. Dopiero kolejnym krokiem może być strajk ostrzegawczy.
- Nasze stanowisko jest niezmienne. Już od zeszłego roku informujemy, że ograniczenia budżetowe i możliwości finansowe spółek przewozowych są takie, jakie są. Odtwarzamy tabor, realizujemy różne zadania i jeżeli mamy poszukiwać pieniędzy, to możemy robić to jedynie w samym przedsiębiorstwie. A to wiąże się z uelastycznieniem czasu pracy. Rozmowy nie są łatwe, bo strona związkowa oczekuje, że każdy pracownik co miesiąc otrzyma więcej pieniędzy. Tymczasem nasza propozycja, w uproszczeniu, jest taka, że więcej otrzymają ci, którzy będą więcej pracować - poinformował prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej.
Zgoda na strajk może być dodatkowym atutem w rozmowach. Podobna decyzja kierowców autobusów z Bielska-Białej pozwoliła im zakończyć trwający kilka miesięcy spór. Pracownicy tamtejszego ZTM otrzymali niewielkie podwyżki. Nie odbiło się to jednak na cenach biletów.
O skutkach wstrzymania ruchu autobusów bardzo boleśnie przekonał się na początku ubiegłego roku Londyn. Kierowcy obsługujący 700 miejskich tras zdecydowali się na 24-godzinny strajk. Jego powodem były różnice w wynagrodzeniach kierowców zatrudnionych przez poszczególne firmy przewozowe. Doprowadziło to do paraliżu komunikacyjnego. Kilka dni później spór zażegnano.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .