Bollywood nad Bałtykiem. Hinduski reżyser kręci film
Hinduscy aktorzy pojawili się nad Bałtykiem. Kilkunastoosobowa ekipa z Indii kręci m.in. w Dębkach, Łebie oraz w okolicach Rzucewa sceny do filmu „Affair”. Produkcja wejdzie do kin pod koniec czerwca.
25.05.2015 | aktual.: 25.05.2015 12:39
Przygotowywany film nosi tytuł „Affair”, czyli romans. Produkcja przedstawia ponadczasowy problem miłości, kontroli oraz skrywanych przed żoną sekretów. Miłośnicy hinduskiego kina nie zawiodą się. Nie zabraknie bowiem charakterystycznych cech bollywoodzkiego kina – rozbudowanej choreografii oraz dobrej, orientalnej muzyki. Nad Bałtykiem nie będą kręcone żadne przełomowe sceny. Kadr zostanie wypełniony spokojnymi obrazami morza i połączony z nastrojową muzyką.
Reżyser Sachiin J. Joshi wraz z ekipą filmową nie ma zbyt wiele czasu. Premiera „Affair” ma odbyć się za pięć tygodni. Autor filmu debiutował w 2011 roku. Odegrał wówczas główną rolę w filmie Aazan. Obraz ten opowiada historię próby dokonania zamachu terrorystycznego przy użyciu skradzionej broni biologicznej. Główny bohater przemierza Azję i Europę, aby pokrzyżować plany szaleńców. Wówczas w produkcji pokazano Kraków, m.in. Rynek Główny i Mały Rynek, a także Kazimierz i Balice.
- W Polsce kręcimy już czwarty film, ale po raz pierwszy jesteśmy nad Bałtykiem. Tutaj jest po prostu pięknie - mówi producent Ninanand Mawani.
Hinduska kinematografia jest jedną z największych na świecie. Pracuje w niej ponad 2 mln ludzi i przygotowuje każdego roku ponad tysiąc filmów. Często określa się ją terminem Bollywood od połączenia dwóch słów – Hollywood oraz Bombaj. W tym mieście bowiem powstaje najwięcej obrazów. Szacuje się, że jest to ok. 300-400 produkcji w ciągu roku. Indyjskie kino stało się bardziej rozpoznawalne w Polsce w 2008 roku. Wówczas Oscara otrzymał „Slumdog. Milioner z ulicy”.
- Dla hinduskich twórców Polska jest nadal nierozpoznaną, orientalną częścią Europy. Niemcy, Austria czy Wielka Brytania są dużo częściej pokazywane. W efekcie polskie plenery są ciekawsze. Druga sprawa to fakt posiadania wykwalifikowanych ekip na najwyższym światowym poziomie – mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Dąbrowski z Polskiej Komisji Filmowej.
Więcej zagranicznych ekip mogłoby gościć w Polsce, gdyby nie brak uregulowanego systemu zachęt. Ekonomiści wyliczyli, że dotując ekipę w wysokości jednego euro, krajowa gospodarka zarabia cztery. Pomoc może mieć różne formy, np. zwolnień oraz ulg podatkowych. Warto, aby Ministerstwo Finansów przygotowało odpowiednie regulacje. Wynikają z tego konkretne korzyści finansowe. Hindusi podczas ostatniej produkcji wydali w ciągu 18 dni 4,5 mln złotych.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .