Trójkąt bermudzki Temidy
W polskich sądach i prokuraturach rejestruje
się rocznie kilkaset zaginięć akt sądowych. Giną one najczęściej w
bałaganie tysięcy tomów innych spraw. Istnieją również
podejrzenia, że część sądowych dokumentów znika na zamówienie lub
jest świadomie niszczona - pisze "Gazeta Prawna".
03.03.2005 | aktual.: 03.03.2005 09:42
Po problemach z procesem FOZZ minister sprawiedliwości zarządził inwentaryzację sądowych i prokuratorskich archiwów. Za kilka miesięcy może więc okazać się, że liczba zaginięć jest wielokrotnie wyższa.
Obecnie Ministerstwo Sprawiedliwości nie panuje nad zjawiskiem zaginięć akt sądowych. Nie są prowadzone żadne statystyki w tym zakresie. W związku z tym trudno jest ustalić, ile tak naprawdę akt zaginęło, w jakich okolicznościach oraz ile z nich zostało odnalezionych. Sprawa tymczasem wydaje się poważna, gdyż ma wpływ na wiele toczących się postępowań.
Do 43 sądów okręgowych i prawie 300 sądów rejonowych w Polsce codziennie wpływa kilkaset aktów oskarżenia. Mimo że procent zaginionych akt w stosunku do 8 mln spraw, które przewijają się przez sądowe sekretariaty, nie jest duży, to zaginięcie choćby jednej strony wydaje się czymś skandalicznym. Każde utracone akta to przecież utrata oryginalnych dokumentów, protokołów zeznań i wyjaśnień, których odtworzenie nie zawsze jest możliwe. (PAP)