Transgraniczna współpraca?
Zaplanowany przez Komisję Europejską nowy
typ tzw. współpracy transgranicznej zagraża spójności
poszczególnych państw, alarmuje "Nasz Dziennik" i pomysł Brukseli
określa krótko: to dźwignia zdolna wysadzić z posad każde państwo
narodowe.
25.10.2004 | aktual.: 25.10.2004 06:16
Unia Europejska przesłała do Warszawy w końcu lipca br. projekt rozporządzenia, które pozwala samorządom terytorialnym przystąpić do związku z innym państwem w celu wspólnego wykonywania zadań. Rząd Belki - pisze "Nasz Dziennik" - skrytykował niektóre postanowienia dokumentu, ale go nie odrzucił. Teraz kolej na Sejm.
Chodzi o powoływanie tzw. Europejskich Grup Współpracy Transgranicznej (EGWT). Mają to być całkiem nowe, nawet na gruncie UE, ponadnarodowe jednostki organizacyjne, tworzone nie tylko przez władze lokalne i regionalne, ale również inne lokalne podmioty publiczne, a nawet... całe państwa członkowskie UE. Te ponadnarodowe grupy mają być obdarzone osobowością prawną i prawem reprezentowania swoich członków wobec osób trzecich. Działać mają w ramach jednolitej, ustalonej w rozporządzeniu procedury, a ich szczegółowe zadania ma precyzować wielostronna umowa - tzw. konwencja w sprawie współpracy transgranicznej.
Według "Naszego Dziennika" można sobie wyobrazić następującą sytuację: jakieś pograniczne województwo przystępuje wbrew woli władz państwowych do współpracy z sąsiednim państwem w ramach EGWT, podpisuje z nim umowę, w której przekazuje Grupie zadania z dziedziny administracji publicznej, jak np. szkolnictwo, koleje regionalne, wydawanie dokumentów, utrzymywanie porządku publicznego w miastach - paleta spraw jest ogromna. Następnie - przechodzi w tych dziedzinach "na garnuszek" bogatszego sąsiada i przyjmuje jego prawo... Czy przy takim scenariuszu można jeszcze mówić o suwerenności państwa macierzystego na swym terytorium, pyta gazeta. (PAP)