Traktują polskie opiekunki jak niewolnice
Europa się starzeje - alarmują demografowie i socjologowie. Widać to także w Niemczech, gdzie statystycznie co czwarta osoba przekroczyła 60. rok życia. Ta sytuacja sprawia, że zapotrzebowanie na osoby, które opiekować się mogą osobami starszymi, stale w Niemczech rośnie. Oferowane warunki pozostawiają jednak wciąż wiele do życzenia. Wiedzą to dobrze Polki, które tu pracują.
10.12.2010 | aktual.: 10.12.2010 15:20
Seniorzy w szarej strefie
Mimo, że wydaje się to nieludzkim podejściem, wiele osób traktuje tę sprawę w kategoriach biznesu. Już teraz w Niemczech grubo ponad 2 miliony osób w podeszłym wieku potrzebuje całodobowej opieki. To ogromny i "stabilny" rynek, który nie zniknie, bo przecież jakaś część seniorów zawsze będzie potrzebowała pomocy. Ale praca jest bardzo ciężka. Wyczerpująca nie tylko fizycznie, ale i wyjątkowo obciążająca psychicznie. Do tego zarobki. Wykwalifikowane niemieckie pielęgniarki żądają nawet 4000 euro. Dla wielu rodzin to zbyt duży wydatek, część z nich chce po prostu zaoszczędzić. Jedynym ratunkiem wydaje się, wtedy zatrudnienie o wiele tańszej opiekunki z Europy wschodniej.
I, mimo , że już w od 2004 r. niemieckie przepisy regulują warunki zatrudnienia np. pomocy domowej, wiele rodzin przyzwala na nielegalny proceder. W ciągu ostatnich lat pojawiło się też wiele nieuczciwych agencji pośrednictwa, zajmujących się świadczeniem tego typu usług. Najczęściej mają siedziby po obu stronach granicy. Kuszą niezłymi zarobkami za pracę w Niemczech czy w Austrii. Na takie ogłoszenia odpowiadają często kobiety w dramatycznej sytuacji życiowej. Dla nich taka praca jest jedyną możliwością zarobku, wyjściem z finansowego "dołka". Tymczasem na miejscu często okazuje się, że warunki pracy nie są tak atrakcyjne, jak obiecywała agencja.
Na każde skinienie
Pracujące w ten sposób Polki najczęściej narzekają na nadmiar obowiązków i wymaganie od nich pełnej dyspozycyjności. Agencje oferują zazwyczaj rodzinom pacjentów opiekę 24 godziny na dobę, podczas gdy opiekunki otrzymują wynagrodzenie jak za dzień pracy. Oprócz odpowiedniej pielęgnacji chorego muszą też często pomagać w zwykłych obowiązkach domowych. Sprzątają, piorą, robią zakupy. O należących, im się urlopach czy dniach wolnych najczęściej mogą od razu zapomnieć.
Wiele kobiet nie wie, że jest to niedopuszczalna praktyka i dlatego daje się wykorzystywać. Ze względu na braki w języku i obawę o utratę pracy są w stanie wytrzymać wiele upokorzeń. Często w Polsce z ich pensji żyje cała rodzina. Pani Maria pracowała kilka lat temu jako opiekunka, ale niechętnie wspomina ten okres. - To było dla mnie ogromne obciążenie. Z jednej strony chciałam opiekować się moimi podopiecznymi najlepiej jak umiałam, z drugiej strony była ogromna frustracja. Bałam się kontroli, dostawałam małe pieniądze, a jeszcze niektóre rodziny potrafiły potraktować mnie jak śmiecia - wspomina.
Jest źle, może być jeszcze gorzej
- Chcemy dobrej, to znaczy profesjonalnej opieki nad osobami starszymi. Do tego potrzebni są fachowcy, zmotywowani odpowiednim wynagrodzeniem oczywiście – mówiła z marcu federalna minister pracy i polityki socjalnej, Ursula von der Leyen. Od czerwca tego roku ustalono także w Niemczech stawki minimalne dla osób opiekujących się osobami starszymi. Dla zachodnich landów wynosi ona 8,50 euro za godzinę, na wschodzie jest o jedno euro niższa. Nie wydaje się jednak, by wprowadzone ostatnio zmiany realnie wpłynęły na Polki pracujące w tej branży.
Wśród kobiet panuje też przekonanie, że to zajęcie "zepsuły" przede wszystkim firmy pośredniczące. Przyzwyczaiły one Niemców do niskich stawek i dlatego tak trudno pracować Polkom z godnością. Paradoksalnie przyszłoroczne zniesienie ograniczeń na niemieckim rynku pracy może sytuację jeszcze pogorszyć. Nagły napływ pracowników może jeszcze bardziej zaostrzyć konkurencję wśród Polek i doprowadzić do absurdalnej wojny cenowej. Tym bardziej, że Niemcy nie kwapią się do tego typu pracy, która jest uważana za wyjątkowo niewdzięczną. Niemieckich opiekunek jest coraz mniej. Większość z nich sama emigruje do krajów, gdzie są lepiej opłacane niż w ojczyźnie. Praktycznie cała branża jest więc już przejęta przez pracowników z Europy środkowej i wschodniej.
Polki szczególnie poszukiwane
Opiekunki z Polski są szczególnie cenione, bo większość z nich nie traktuje osób starszych jak pacjentów, ale jak ludzi. - Gdy jeszcze pracowałam miałam koleżankę. Gdy zmarła jedna z jej podopiecznych ona strasznie to przeżyła, bo naprawdę się polubiły. Płakała jakby straciła kogoś z rodziny - mówi Maria. Twierdzi, że Polki uważane są przez Niemców za "cieplejsze". Stać je na bezinteresowny gest w stosunku do osób zdanych na ich łaskę. Rodziny są zazwyczaj zachwycone sumiennymi i czułymi Polkami. Życzliwość działa jednak często tylko w jedną stronę. - Sama miałam taką sytuację. Moja podopieczna miała kota. Zazwyczaj załatwiał się do kuwety, ale raz podczas wizyty rodziny zrobił to na dywan. Córka tej kobiety w bardzo arogancki sposób kazała mi po, nim posprzątać. Tak jakbym była tam sprzątaczką, a nie zajmowała się jej matką. Poczułam się strasznie poniżona - opowiada była już opiekunka.
Powoli zaczynają walczyć o swoje
Niemieckie media opisywały kilka tygodni temu historię Izy K. (jej personalia zostały zmienione). Kobieta nie mogła znaleźć pracy w Polsce i zdecydowała się na przyjazd do Niemiec. Zaczyna pracować jako opiekunka osób starszych, ale po pół roku przestaje dostawać wynagrodzenie. Pracownicy agencji pośrednictwa pracy z Gliwic, która wysłała ją do pracy, z dnia na dzień stają się nieuchwytni - firma praktycznie znika. Kobieta zgłasza się, wtedy do niemieckiego partnera nieuczciwego pośrednika, ale firma "umywa ręce". Polka słyszy, że nie mają ze sprawą nic wspólnego, bo zatrudniła ją firma ze Śląska. Wychodzi też na jaw fakt, że gliwicki pośrednik nie płacił za nią ubezpieczenia. W poszukiwaniu pomocy Iza K. zgłasza się ostatecznie do poradni DGB, działu opieki zdrowotnej niemieckich związków zawodowych. Sprawa stała się głośna i coraz więcej kobiet zaczęło otwarcie mówić o tym, co znosić muszą każdego dnia. - Są wyjątki i trzeba to tu powiedzieć, ale proszę mi wierzyć, że to wyjątki. Zdarzało mi się, że ludzie
na tzw. "poziomie" zachowywali się tak, że wstyd mi o tym mówić - twierdziła w wywiadzie dla Deutsche Welle Jolanta.
Bez ubezpieczenia, bez emerytury
Ile, tymczasem zarabiają opiekunki? Stawki się różnią, ale na pewno nie są to "kokosy". Kobiety mogą liczyć na pieniądze rzędu 800 - 1200 euro na rękę. Jednak do tego dochodzą często ich "koszty własne", bo jak twierdzą opiekunki, nawet największe agencje starają się na nich zaoszczędzić. Obchodzą przepisy, często ubezpieczają Polki jedynie na wypadek nagłej choroby. Rzadko, która może liczyć na pełną opiekę medyczną.
Za lata ciężkiej pracy w przyszłości nie będzie, im wypłacana emerytura. Często pośrednicy przekonują kobiety do założenie jednoosobowej firmy, tzw. "Gewerbe". Wtedy zupełnie pozbywają się odpowiedzialności za nią, jako pracownika. W takim wypadku kobiety muszą z własnych pieniędzy opłacić, choćby lepsze ubezpieczenie. Do tego dochodzą wysokie podatki. Na życie zostaje, więc niewiele, tym bardziej, że to często praca przez całą dobę. Niektóre twierdzą, że czują się niemal jak niewolnice.
Oficjalne liczby mówią, że w Niemczech pracuje ok. 100-150 tys. kobiet z krajów "nowej" Unii, które opiekują się tu osobami starszymi. W szarej strefie może ich być drugie tyle. Opiekunki z Polski zatrudniane są bardzo chętnie, bo zazwyczaj w swoich pacjentach widzą też człowieka. Niestety, większości przypadków same nie mogą już liczyć na wyrozumiałość i ludzkie podejście.
Z Berlina dla polonia.wp.pl
Emilia Kałka