Tragiczny finał romansu. Licealistka zabiła nożem
Jest piękna, elegancka, ma 19 lat i jako wzorowa uczennica może się pochwalić doskonałymi ocenami w liceum. Ale w czwartek stanęła przed krakowskim sądem oskarżona o zabójstwo przyjaciela. Ewelina P. nie przyznała się do winy.
23.04.2010 | aktual.: 26.04.2010 09:56
- Cios nożem zadałam, ale nie chciałam zabić Roberta Z., a tylko go wystraszyć. Powstrzymać, by mnie przestał bić. Byłam w desperacji - mówiła na sali rozpraw. Oboje mieszkali po sąsiedzku w tym samym bloku w Podgórzu, bliżej poznali się w 2007 r. Ona uczennica liceum, on o 15 lat starszy, po rozwodzie, ojciec dziecka w wieku 11 lat, pracownik fizyczny, ostatnio zatrudniony jako ochroniarz. Zostali parą, chociaż związku nie akceptowała zarówno rodzina dziewczyny, jak i mężczyzny.
W połowie kwietnia ub.r. Robert Z. zajrzał do mieszkania dziewczyny, pili alkohol, w pewnej chwili doszło do sprzeczki. Z obu stron padły wyzwiska, doszło do rękoczynów. - Robert bywał agresywny po alkoholu. Kazałam mu wyjść, ale on dalej mnie atakował słowami, potem doszło do bijatyki, uderzyłam go w twarz, wbiłam paznokcie w ciało, chciałam się uwolnić, ale mnie mocno trzymał - 19-latka opisywała okoliczności zajścia.
Wyrwała się z trudem, pobiegła do kuchni, chwyciła nóż, obróciła się i zadała jeden cios w brzuch.
- Dlaczego nie uciekła pani na korytarz? - dopytywała się sędzia Beata Górszczyk. - Byłam w samej bieliźnie i myślałam, że jeśli opuszczę mieszkanie, to Robert, który był bardzo zdenerwowany, je zdemoluje - odparła.
Po zranieniu Roberta Z. zadzwoniła na pogotowie, zdążyła umyć nóż, wycierała też ręcznikami krwawe ślady, pomagała tamować krew lejącą się z rany. - Chciałam ukryć przed mamą to co się stało, posprzątać mieszkanie - nie kryła. Ranny trafił do szpitala, zmarł 7 maja ub.r. mimo kilku zabiegów operacyjnych.
Okazało się, że od jednego ciosu nożem miał m.in. uszkodzoną wątrobę i trzustkę. Ewelina P. trafiła za kratki, ale po trzech tygodniach została zwolniona. Teraz odpowiada z wolnej stopy. Jeszcze przed śmiercią Roberta Z. udało się go przesłuchać. Podał inną wersję zdarzenia, twierdził, że dziewczyna ukryła się za lodówką i nagle zaatakowała go nożem.
- Cieszył się, że za to grozi jej do 25 lat więzienia. Mówił z satysfakcją, że będzie ukarana - zeznawała siostra zmarłego Ewa K. Płakała, gdy opowiadała, że lekarze zapewniali ją, iż brat ze szpitala wyjdzie po 2-3 dniach. To okazało się nieprawdą.
Inicjały oskarżonej zostały zmienione.
NaSygnale.pl: 15-latka okradła matkę i uciekła przez okno