Tragiczna śmierć przyjaciół w piwnicy
Trzej przyjaciele z podwórka: Marek N. (+17 l.), Michał C. (+16 l.) i Mirek Dobek (17 l.) razem bawili się w małej piwnicy, w której urządzili sobie klub. W sobotę w nocy wybuchł tam pożar. Dwóch chłopców zmarło, trzeci - Mirek Dobek - w stanie ciężkim został przetransportowany do Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń w Łęcznie (woj. lubelskie).
Takich wieczorów, jak ten, chłopcy spędzili ze sobą setki. W niewielkiej piwnicznej komórce, w kamienicy w Głogowie (woj. dolnośląskie), w której mieszkał Marek N. ( 17.), przyjaciele urządzili sobie mały klub. Był tam tapczan, stary telewizor i trochę przyrządów do ćwiczeń.
Nastolatkowie zaglądali tam najczęściej w weekendy. Przyjaźnili się od najmłodszych lat. Razem chodzili do zerówki, do podstawówki, razem grali w koszykówkę w klubie MKS Basket Chrobry Głogów. W okolicy byli bardzo lubiani.
- To były porządne dzieciaki. Uprawiali sport, dobrze się uczyli. Wszyscy wiedzieli, że spotykali się w tej siłowni. Nie mogę uwierzyć w to co się stało - mówi ze łzami w oczach Zbigniew Szyca (47 l.), który mieszka w bloku sąsiadującym ze spalonym klubem.
Tragedia wydarzyła się z piątku na sobotę. Gęste kłęby dymu, które pojawiły się na klatce schodowej budynku, pierwsza zauważyła pani Halina, mama Marka.
Gdy zorientowała się, że pali się coś w piwnicy, zadzwoniła na straż pożarną. Wtedy nie wiedziała jeszcze, że syn jest w środku. - Zobaczyłam Marka, gdy go wynosili. Nie wiem co się stało, nie wiem jak do tego doszło... - płacze zrozpaczona kobieta. Jej syna oraz Michała C. nie udało się uratować. Chłopcy zmarli od poparzeń i zaczadzenia.
Jak wybuchł pożar? Tego jeszcze nie wiadomo. - Badamy okoliczności. Jest za wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić, jak doszło do tragedii - mówi nadkomisarz Bogdan Kaleta (34 l.) z głogowskiej policji.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Mongolska rodzina może zostać w Polsce