Tragiczna pomyłka Saddama
Saddam Husajn naprawdę pozbył się broni masowego rażenia, lecz świadomie zachowywał się w taki sposób, by świat nie był tego pewny, żeby podzielić wspólnotę międzynarodową i zapobiec inwazji USA - twierdzi były współpracownik dyktatora.
Strategia, która okazała się pomyłką, miała spowodować, że Saddam będzie wyglądał na mocnego człowieka w oczach świata arabskiego, zaś takie kraje jak Francja i Rosja będą mieć się na baczności przed przystąpieniem do wojny pod auspicjami USA. Równocześnie zachowywał zaplecze techniczne i potencjał naukowy, by w dowolnej chwili wznowić programy zbrojeniowe.
Blef zbrojeniowy Saddama przedstawiła pewna osobistość iracka, która przez wiele lat znajdowała się blisko dyktatora. Człowiek ten nie wchodził w skład kierownictwa irackiego, jednak jego obowiązki służbowe umożliwiały mu codzienny kontakt z Saddamem oraz wgląd w proces podejmowania decyzji.
Osobistość ta nie zgodziła się na ujawnienie swoich personaliów, argumentując, że może zostać zamordowana przez formacje paramilitarne Saddama, które wciąż są aktywne w Iraku.
W połowie lat dziewięćdziesiątych "całe kierownictwo wiedziało", że Irak zniszczył broń chemiczną i nie kontynuuje prac nad bronią biologiczną i nuklearną. Saddam był jednak przekonany, iż dwuznaczne stanowisko w sprawie programów zbrojeniowych może zapobiec atakowi ze strony Amerykanów.
"Wielokrotnie powtarzał mi 'Ach ci obcokrajowcy, mają oni jedynie szacunek dla siły i musimy im wmówić, że jesteśmy silni'" - powiedziała owa anonimowa osobistość. W związku z tym dyktator prowadził kampanię dezinformacji. Publicznie twierdził, że nie ma żadnych broni niekonwencjonalnych, ale w latach 1998-2002 nie pozwolił inspektorom rozbrojeniowym pracować w Iraku, a kiedy już powrócili, skarżyli się na brak współdziałania ze strony irackiej.
Naukowcy iraccy, również pozostający obecnie w rękach Amerykanów, twierdzą, że w ostatnich latach nie zostały wznowione żadne niekonwencjonalne programy zbrojeniowe.
Cytowana osobistość sugeruje, że polityczna gra na przetrzymanie zaczęła ostatecznie przynosić rezultaty odmienne od założonych, bowiem polityka USA zmieniła się po zamachach z 11 września. Jej celem przestało być powstrzymywanie irackiego przywódcy, a stał atak na tych, którzy mogliby dostarczyć terrorystom fatalnej w skutkach broni.