Łódź. Tragedia w domu dziecka. Nie żyje 26‑letnia wychowawczyni
W nocy z piątku 27 sierpnia na sobotę w jednym z łódzkich domów dziecka zmarła 26-letnia wychowawczyni, która pełniła w nim nocny dyżur. Sprawę bada prokuratura.
03.09.2021 21:05
Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi poinformował w rozmowie z dziennikiem "Fakt", że w sprawie śmierci 26-latki, której zmarła podczas nocnego dyżuru w placówce opiekuńczo-wychowawczej, wszczęte zostało śledztwo. Zdarzenie miało miejsce w nocy z piątku 27 sierpnia na sobotę 28 sierpnia
Do tragedii doszło w Domu Dziecka nr 15 w Łodzi. Śledztwo ma potwierdzić lub wykluczyć nieumyślne spowodowanie śmierci. Jak dowiedział się z kolei "Dziennik Łódzki", śledztwo zostało wszczęte z powodu młodego wieku zmarłej.
Lekarz, który dokonał oględzin ciała na miejscu zdarzenia, ocenił, że nie ma przesłanek, świadczących o tym, żeby do jej śmierci przyczynił się ktoś trzeci. Prokuratura zdecydowała o przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Śmierć 26-latki w Łodzi. Czy ktoś do niej się przyczynił?
Prokurator w rozmowie z "Faktem" powiedział, że nie znaleziono żadnych obrażeń na ciele kobiety, które mogłyby świadczyć o tym, że do jej śmierci przyczyniły się inne osoby.
- Sekcja zwłok nie pozwoliła też na ustalenie przyczyny zgonu, więc przeprowadzone zostaną jeszcze badania toksykologiczne i histopatologiczne. Na ich wyniki musimy poczekać - mówi prokurator.
"Dziennik Łódzki" ustalił, że wychowawczyni w okresie przed śmiercią była na 10-dniowym wyjeździe wakacyjnym - w roli opiekunki. Wróciła z niego w nocy z 25 na 26 sierpnia, a 27 sierpnia zgodziła się na wzięcie nocnego dyżuru.