Tragedia pod Barczewem. Na jaw wychodzą nowe fakty
Śledczy badają przyczyny tragicznej śmierci siedmioletniej dziewczynki, zagryzionej przez psy w hodowli w Barczewie. w województwie warmińsko-mazurskim. Trwa ustalanie, co sprawiło, że znające dziecko, łagodne i wychowywane w domowych warunkach psy nagle stały się agresywne i niebezpieczne.
Siedmiolatka zginęła, gdy poszła się do psiej hodowli, by bawić na znajomym podwórku, z lubianymi i znanymi jej czworonogami. Przyczyna i przebieg dramatu wciąż stanowi zagadkę. Do osoby, która stawia hipotezę, dotarł "Fakt".
Jak podaje gazeta, do tego makabrycznego zdarzenia, do jakiego doszło we wtorek 25 czerwca, mógł doprowadzić niefortunny przypadek. Dziecko zaatakować mogła jedna z hodowanych tu ras, dogi niemieckie.
Według informatora "Faktu" w kojcu było pięć dogów niemieckich: dwie suki i trzy samce. Dziewczynka miała sama ufnie wejść do niego, gdy pomiędzy dwoma sukami doszło do jakiegoś nieporozumienia i konfliktu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żukowska zwróciła się do PSL. "Sugerowałabym ostrożność"
Dziecko postanowiło rozdzielić zwaśnione suczki. Nie przyszło jej do głowy, że to śmiertelnie niebezpieczne.
Tragedia w Barczewie. Nowe fakty w sprawie śmierci dziewczynki
Być może, według rozmówcy gazety, psy skierowały swoją agresję na dziewczynkę. Jak komentuje behawiorysta i psi psycholog Andrzej Kineth-Kłosiński z COAPE Polska, mogło dojść do"przemieszczenia agresji.
- Chciałbym podkreślić, że ktoś nie dopilnował tej sytuacji. Dziecko w wieku siedmiu lat nie powinno bez nadzoru dorosłych mieć kontaktu z takimi psami. Przede wszystkim dlatego, że małe dzieci nie mają odpowiedniego poziomu koncentracji uwagi, nie mają też jeszcze wystarczającej empatii i zdolności do przewidywania zachowań zwierząt - podkreśla specjalista.
Śledczy tymczasem nie ujawniają szczegółów. W czwartek odbyła się sekcja zwłok, która ma wyjaśnić dokładną przyczynę śmierci dziecka.
Przeczytaj także: Potworny wypadek na Śląsku. 18-latka zginęła na miejscu
11 psów, wśród nich dogi niemieckie oraz buldogi francuskie zostały poddane oględzinom przy udziale powiatowego lekarza weterynarii. Dogi niemieckie trafiły do miejscowych schronisk dla zwierząt, gdzie odbywają kwarantannę.
Źródło: fakt.pl