Tragedia na opolskiej pielgrzymce
66-letnia opolanka zginęła w sobotę rano w drodze na Jasną Górę. W 50-osobową grupę pątników uderzył samochód. Ludzie uciekali na pobocze. Nie wszyscy zdążyli.
Tragedia wydarzyła się w pobliżu Wręczycy Wielkiej, miejscowości oddalonej niespełna 10 kilometrów od częstochowskiego sanktuarium. Dochodziła godzina 7.00, gdy na pątników Duszpasterstwa Akademickiego "Xaverianum" z Opola skręcił jadący z naprzeciwka volkswagen golf.
- Jak ten kierowca zaczął zjeżdżać ze swojego pasa w kierunku ludzi, to ci z początku rozpierzchli się na pobocze - relacjonuje ojciec Piotr Graczykowski, przewodnik grupy pielgrzymów z "Xaverianum". - Pani Stanisława szła mniej więcej w połowie kolumny. Nie zdążyła uskoczyć do rowu przed autem. Kierowca się zatrzymał, nie zamierzał uciekać.
Z jezdni panią Stanisławę karetka zabrała do szpitala w Częstochowie nieprzytomną. O jej śmierci dowiedzieliśmy się tuż przed Jasną Górą. Zmarła około godziny 8.00 na stole operacyjnym.
W wypadku ranna została 55-letnia opolanka. Do szpitala trafiła z lżejszymi obrażeniami i jeszcze tego samego dnia opuściła lecznicę. Funkcjonariusze z sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Kłobucku, którzy zabezpieczali miejsce tragedii, nie stwierdzili, by kierowca volkswagena był pijany.
- Nie było też śladów hamowania - poinformował nas w niedzielę wieczorem komisarz Tomasz Kurczyński, naczelnik sekcji ruchu drogowego w kłobuckiej KPP. - Kierowca, 24-letni meżczyzna, nie uciekał, był spokojny, dlatego też prokurator nie wydał decyzji o jego zatrzymaniu. Kiedy przyjechaliśmy do wypadku, był w szoku. Na razie stracił prawo jazdy, zarekwirowaliśmy mu samochód. Dochodzenie rozpoczniemy w poniedziałek od zbadania volkswagena przez biegłego.
- Sprawca tragedii mógł zasnąć za kierownicą, to jedna z wersji przyczyn wypadku - wyjaśnia komisarz Kurczyński. - Golf uderzył w ludzi na prostym odcinku szosy. Trudno stwierdzić, jaką miał szybkość, z zeznań świadków wynika, że nie pędził szybko.
- Większość opolskich grup wchodziła na Jasną Górę ze śpiewem, nie wiedząc, co się stało - relacjonuje Krzysztof Ogiolda, nasz redakcyjny kolega, uczestnik pielgrzymki. - Grupa "Trójka Pomarańczowa" weszła na plac przed szczytem jasnogórskim jako ostatnia, w zupełnym milczeniu, na znaku pielgrzymkowym niesionym na czele wisiała czarna szarfa. Przewodnik główny opolskiej pielgrzymki był już wtedy przy ołtarzu i poinformował wiernych, co się stało. Zachęcił zebranych do modlitwy za zmarłą i za kierowcę. Kilka tysięcy ludzi powstało, by odmówić modlitwę za zmarłą, jej rodzinę i sprawcę wypadku.
Dla zmarłej była to 18. pielgrzymka do sanktuarium Matki Bożej Jasnogórskiej.
Bogdan Bocheński
TO BYŁ NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK
Mówi ks. Marcin Ogiolda, główny przewodnik pieszej pielgrzymki opolskiej:
- Grupa "Xaverianum" "Trójka Pomarańczowa", w której maszerowała zmarła Stanisława, choć miała iść w naszej wielkiej liczącej 26 grup kolumnie opolskiej jako trzecia, wyruszyła po godzinie 6.00 na odcinek z Wręczycy Wielkiej do Częstochowy jako piąta lub szósta. "Xaverianum", tak jak i pozostałe grupy, była dobrze zabezpieczona. Tragedia wydarzyła się na pustej drodze. To był nieszczęśliwy wypadek.