PolskaTragedia dziecka - najpierw wyrok, potem pomożemy

Tragedia dziecka - najpierw wyrok, potem pomożemy

Chłopiec nie mówi, nie chodzi, nie może niczego chwycić ręką, nie kontroluje potrzeb fizjologicznych. To skutek niedotlenienia mózgu, do którego doszło podczas operacji wycięcia migdałków u 4-letniego chłopca w poznańskim szpitalu w maju 2004 r. - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Tragedia dziecka - najpierw wyrok, potem pomożemy
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

09.08.2013 | aktual.: 09.08.2013 13:51

Sąd potwierdził odpowiedzialność poznańskiego szpitala za kalectwo operowanego tam dziecka. Ale za nowy wózek czy podnośnik szpital płacić nie chce i domaga się kolejnego sądowego wyroku - informuje "Gazeta Wyborcza"

Rodzice wywalczyli odszkodowanie za błąd w sztuce lekarskiej. - Tamto zadość uczynienie miało rekompensować synowi poniesione krzywdy, a nie pokrywać jego rosnące potrzeby związane z kalectwem - mówi ojciec chłopca.

Aby uzyskać zwroty kosztów nowych urządzeń, rodzice muszą nieustannie walczyć ze szpitalem w sądzie. - Obowiązuje mnie dyscyplina finansów publicznych i bez wyroku nie mogę dać rodzicom ani złotówki - tłumaczy Jacek Profaska, dyrektor szpitala Krysiewicza.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)