Polska"Trafiała w serce, a potem grzebała w człowieku"

"Trafiała w serce, a potem grzebała w człowieku"

- Odrobina słodkiej kokieterii, wielkie poczucie humoru - wspomina Wisławę Szymborską aktor i przyjaciel Krzysztof Globisz w Kontrwywiadzie RMF FM. - Po każdym wydanym tomiku dzwoniłem do niej i żaliłem się, że to tak mało, tak krótko, a potem siadałem do czytania ponownie i w każdym wierszu odkrywałem wielkie bogactwo. Kiedyś jej utwory bawiły mnie, wydawały się zabawne. Dopiero teraz, kiedy tak, jak dziś rano, czytam jej wiersze, dopiero teraz zauważam w każdym tekście pukanie do drzwi śmierci - dodaje.

"Trafiała w serce, a potem grzebała w człowieku"
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Bednarczyk

02.02.2012 | aktual.: 02.02.2012 09:35

- Ja właśnie nie jestem pewien, czy mam prawo do mówienia o pani Wisławie właśnie tak czule, jak sobie pozwalałem. Ale to, kim jest ta pani dla nas, dla aktorów, dla ludzie, dla Polaków, dla Krakowa - ona była własnością nas wszystkich - powiedział Globisz.

- Po każdym tomiku, który został przez panią Wisławę napisany, dzwoniłem i żaliłem się, dlaczego tak mało wierszy, dlaczego tylko tyle. To było strasznie śmieszne, bo przychodziłem z tomikiem do domu, czytałem go w 45 minut, ponieważ powoli czytam, no i koniec - mówi w Kontrwywiadzie.

- Czasami zdarza się tej Akademii trafić w pisarzy wodolejskich, którzy używają tysiąca słów, żeby opisać jedną, prostą sprawę. Tutaj instynkt powiódł ich bardzo dobrze, bo wybrali do Nagrody Nobla kogoś, kto prostymi, najprostszymi sposobami trafia w samo serce. To jest tak jakby ktoś się wkłuł w serce i tam tym wkłuciem grzebał sobie powolutku, oglądał jak człowiek reaguje, jak postępuje, jakie są jego nawyki, wady - dodaje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (44)