Tradycyjny odpust - Emaus w Krakowie
W Krakowie, w drugim dniu świąt, tłumy
ściągnęły na tradycyjny odpust - Emaus, który odbywa się na
Salwatorze. Na kramach rozstawionych wzdłuż kilku ulic w pobliżu
klasztoru Norbertanek sprzedawcy wyłożyli zabawki i słodycze. Nie zabrakło cukrowej waty i kolorowych balonów.
Spacerowiczów nie odstraszyła dość chłodna i pochmurna pogoda. Na Emausie sporo było turystów, którzy przyszli, by zobaczyć ten lokalny obyczaj.
Przy wielu stoiskach można było ciągnąć losy i wygrać drobny upominek. Coraz trudniej na krakowskim Emausie wypatrzeć drewniane figurki Żydów kiwających się na sprężynach, które są osobliwością tego odpustu. Postaci grajków i Żydów czytających Torę można było kupić na zaledwie kilku stoiskach.
Popularnością cieszyły w tym roku duże, plastikowe pistolety na wodę oraz balony w kształcie zwierząt i postaci z bajek. I dorośli i dzieci chętnie kupowali watę cukrową, obwarzanki, cukierki i kolorowe serca z piernika.
W tłumie krążyły grupy chłopców z wiadrami i butelkami pełnymi wody, ale rzadko ich używali. Według policji na tegorocznym Emausie jest spokojnie.
Odpust w parafii Najświętszego Salwatora wziął swoją nazwę od miasta Emaus, do którego Chrystus udał się po swoim zmartwychwstaniu. Po drodze spotkał swoich uczniów.
Popularny w XVI i XVII wieku zwyczaj chodzenia do kościołów poza miastem - "na Emaus" - w Polsce przetrwał rozbiory tylko w Krakowie. W XIX wieku na to ludowe święto chodzili wszyscy mieszkańcy miasta: najbiedniejsi i bogaci i tak jest do dziś. (mila)