Torvalds: GPL3 ciągle jest do bani
Linus Torvalds, twórca Linuksa, najwyraźniej nie dba o to, czy środowisko open source będzie go lubić. Jego zdaniem GPL3 jest dobra dla ekstremistów i deweloperów, którzy ze swej pracy czynią obiekt kultu, a spycha na bok najważniejszy aspekt idei otwartych źródeł - możliwość dzielenia się kodem.
Najpoważniejsze zmiany w obu draftach licencji dotyczą współpracy open source z DRM: w pierwszym szkicu GPL3 pojawił się zakaz mieszania obu tych technologii. W drugim stanowisko złagodzono. OSS ( open source software ) może zostać połączone z DRM, o ile deweloperzy będą mieli niezakłócony dostęp do źródeł aplikacji.
Tymczasem już w styczniu tego roku Torvalds postawił sprawę jasno - Linux ( kernel ) nie odejdzie od GPL2 ( patrz artykuł: "Torvalds: Linux nie będzie na GPL3! - http://www.idg.pl/news/88122/100.html" ). Przy drugim drafcie zdania nie zmienił. Twierdzi, że obie edycje nie różnią się niczym szczególnym prócz stylistycznych poprawek - http://gplv3.fsf.org/gpl-draft-2006-07-27.html.
To niezbyt dobra wiadomość dla Free Software Foundation, która za wszelką cenę chce przekonać świat do przejścia na dużo nowocześniejszą, lepiej przystosowaną do realiów XXI wieku trzecią wersję licencji ( patrz artykuł: "GPL3 - jedna licencja dla wszystkich - http://www.idg.pl/news/87778.html" ).