Toruń. "W tym lokalu nie obsługujemy policjantów". Plakat wywołał burzę
Jeden z toruńskich lokali gastronomicznych poinformował, że nie będzie obsługiwał policjantów i ich rodzin. Komunikat umieszczono na plakacie zawieszonym na drzwiach. - Słyszymy wyłącznie słowa wsparcia i słowa uznania za odwagę - powiedział właściciel restauracji.
"W tym lokalu nie obsługujemy funkcjonariuszy policji i ich rodzin" - taką informację przeczytać można na drzwiach wejściowych restauracji "Byczy Burger" w Toruniu. Właściciel przybytku tłumaczy, że zdecydował się wywiesić plakat z powodu działań policji, do jakich dochodzi podczas strajków i protestów.
- Ta akcja ma pokazać nasze niezadowolenie wywołane zachowaniem policjantów wobec ludzi na ulicach, na strajkach. Tym, co oni robią, jak traktują ludzi. Jeżeli nie ma możliwości, żeby policjanci odpowiedzieli w inny sposób, to w ten sposób chciałem wyrazić swoje niezadowolenie - mówi w rozmowie z portalem money.pl przedsiębiorca, który poprosił o nieujawnianie jego danych.
Toruń. Burza w internecie po komunikacie restauracji
Akcja wymierzona przeciwko policjantom wywołała duże emocje w sieci. Internauci komentujący na stronie "Byczego Baru" podzielili się na dwa obozy - jeden z nich chwali decyzję restauracji, a drugi mocno krytykuje. Właściciel twierdzi jednak, że do tej pory nikt osobiście nie zwrócił mu uwagi za wywieszony plakat.
Zobacz też: Daniel Obajtek. Kolejna publikacja "Gazety Wyborczej". Włodzimierz Czarzasty komentuje
- Nie miałem ani jednej sytuacji, żeby ktoś przyszedł do restauracji i powiedział nam prosto w oczy jakikolwiek negatywny komentarz. Słyszymy wyłącznie słowa wsparcia i słowa uznania za odwagę - wyjaśnia.
Podkreślił, że "nie miał też żadnego telefonu, w którym ktoś dałby upust emocjom". - W jednym przypadku zadzwonił emerytowany policjant z innego miasta, z którym bardzo kulturalnie porozmawialiśmy i choć nie zgadzaliśmy się we wszystkich kwestiach, to doszliśmy do wielu wspólnych wniosków - wyjaśnia restaurator.
Policja odpowiada właścicielowi restauracji. Przywołuje kodeks wykroczeń
Do całej sprawy odniosła się podkomisarz Antoni Rzeczkowski z Wydziału Prasowo-Informacyjnego biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji. Funkcjonariusz poinformował, że policja "nie komentuje spraw hipotetycznych".
"Policjanci codziennie przeprowadzają ok. 16 tys. interwencji, wiele z nich związanych jest z ratowaniem życia i zdrowia, często z narażeniem życia policjantów. Jakiekolwiek ataki słowne czy fizyczne na policjantów nie mogą być tolerowane, a ich sprawcy będą pociągani do odpowiedzialności prawnej" - przekazał Rzeczkowski.
W oświadczeniu podkreślono, że "kierownictwo polskiej Policji zawsze broniło i będzie bronić policjantów postępujących zgodnie z prawem. Zdecydowanie przeciwstawiamy się takim zachowaniom, jasno podkreślając, iż nie ma przyzwolenia Komendanta Głównego Policji ani kierownictwa polskiej na fizyczne i werbalne ataki na policjantów i ich rodziny, a także szykany czy dyskryminację".
Podkom. Rzeczkowski przypomniał też o istnieniu artykułu 135 Kodeksu wykroczeń, który mówi o tym, że osoba, która zajmuje się "sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym" ukrywa przed klientem towar na sprzedaż lub też "umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru", podlega karze grzywny.
Źródło: money.pl