Topolanek: Traktat z Lizbony gorszy od Traktatu z Nicei
Czeski premier Mirek Topolanek wywołał kontrowersje w Parlamencie Europejskim (PE), twierdząc że
nieratyfikowany wciąż przez Czechy Traktat z Lizbony jest nieco
gorszy od obowiązującego Traktatu z Nicei, ale i tak będzie
wspierał jego przyjęcie.
14.01.2009 | aktual.: 14.01.2009 14:04
Topolanek bronił też prezydenta Czech Vaclava Klausa, szeroko krytykowanego przez eurodeputowanych z różnych stron sceny politycznej za jego eurosceptycyzm i kontrowersyjne wypowiedzi.
- Jeśli chodzi o Traktat Lizboński to myślę, że jest przeciętny, nieco gorszy od Traktatu z Nicei - powiedział Topolanek, przedstawiając priorytety przewodnictwa Czech w UE.
Szef czeskiego rządu podzielił się z eurodeputowanymi swoimi "wątpliwościami", czy rzeczywiście Traktat z Lizbony przynosi potrzebne UE zmiany instytucjonalne i uproszczenie procedur w UE. Przyznał, że gdyby - wzorem Irlandii - w Czechach zorganizowano referendum w sprawie Traktatu, to byłoby on także odrzucony, jak przez Irlandczyków w czerwcu 2008 roku.
Dopytywany przez eurodeputowanych, kiedy Czechy ratyfikują Traktat z Lizbony - jako jedyne państwo UE nawet nie zaczęły procedury - zapewnił, że on sam opowiada się za jego przyjęciem.
- W czeskim parlamencie odbędzie się głosowanie na ten temat - powiedział premier. - Poprzez to, że go podpisałem, nie powiedziałem jednak, że obie izby mojego parlamentu zmuszę do jego przyjęcia. One są niezależne, decydują same. To jest kompromis, który osiągnęliśmy, kompromis skomplikowany, ale go będę popierał - zadeklarował.
Jednocześnie Topolanek protestował przeciwko naciskom na prezydenta Klausa, by podpisał traktat, jeśli będzie on zatwierdzony przez czeski parlament. Postulował, by zostawić ratyfikację samym Czechom, tak samo jak Irlandczykom, którzy w tym roku mają ponownie głosować nad przyjęciem traktatu.
- Wyobrażenie, że poszczególne kraje muszą ratyfikować ten dokument i nie mają prawa wybrać, czy go zatwierdzają, czy nie, wydaje mi się czymś absurdalnym - powiedział Topolanek. - Nie chodzi też o to, byśmy zdrowy rozsądek Irlandczyków podawali w wątpliwość.
- Protestuję przeciwko ostrym atakom, jakie padły tutaj pod adresem prezydenta Klausa - dodał Topolanek, nazywając czeskiego przywódcę "ikoną czeskiej transformacji gospodarczej lat 90.".
Priorytety półrocznego, czeskiego przewodnictwa w UE to 3 X E: Ekonomia, Energia i Europa w świecie. W ramach pierwszego "E" Czechy chcą kontynuować wysiłki rozpoczęte przez Francję w drugim półroczu zeszłego roku w walce z kryzysem finansowym i gospodarczym, a także - zgodnie z motto przewodnictwa "Europa bez barier" liberalizować światowy handel, znosić istniejące jeszcze ograniczenia na wspólnym rynku, utrudnienia dla przedsiębiorców etc.
W dziedzinie energii Topolanek zapowiada działania, które pozwolą uniknąć w przyszłości kryzysów energetycznych jak ten wywołany na początku roku przez spór gazowy między Ukrainą a Rosją. Poprzez dywersyfikację dostawców i dróg przesyłowych, źródeł surowców energetycznych, budowę interkonektorów energetycznych w UE i infrastruktury przesyłowej, określenie nowej listy priorytetowych inwestycji itd. Bezpieczeństwo energetyczne ma być głównym tematem marcowego szczytu UE.
Większa rola Europy w świecie ma - zdaniem Topolanka - polegać ma m.in. na zwiększonym zaangażowaniu UE w rozwiązanie konfliktu bliskowschodniego. Priorytetem czeskiego przewodnictwa ma być Partnerstwo Wschodnie, które Praga chce uroczyście zainaugurować na szczycie 27 państw UE w Pradze z przywódcami sześciu wschodnich sąsiadów UE: Ukrainy, Gruzji, Mołdawii, Azerbejdżanu, Armenii i warunkowo Białorusi. Czeski premier zapowiedział też pogłębienie stosunków UE-USA oraz kontynuowanie rozmów z Rosją na temat nowego partnerstwa.
Michał Kot