ŚwiatTony Blair w "FT": kryzys w Iraku to nie skutek inwazji z 2003 r.

Tony Blair w "FT": kryzys w Iraku to nie skutek inwazji z 2003 r.

Obecna sytuacja w Iraku, gdzie sunniccy islamiści prowadzą antyrządową ofensywę, to nie skutek amerykańsko-brytyjskiej inwazji na Irak w 2003 r., lecz głęboko zakorzenionych problemów i religijnego ekstremizmu - pisze były premier Tony Blair w "Financial Times".

Tony Blair w "FT": kryzys w Iraku to nie skutek inwazji z 2003 r.
Źródło zdjęć: © AFP | Haidar Hamdani

23.06.2014 | aktual.: 23.06.2014 12:31

"Nie chcę przekonywać ludzi o słuszności decyzji podjętej w 2003 r. Chcę ich przekonać, że obecne wyzwania to nie skutek tamtej decyzji, ani nawet postępowania (Zachodu) w sprawie Syrii. (...) To rezultat toksycznej mieszanki złej polityki i złej religii, która nie jest ograniczona do Iraku czy Syrii, ale rozlewa się na Bliski Wschód" i zagraża całemu światu - podkreśla były premier Wielkiej Brytanii (1997-2007).

Blair twierdzi, że choć obecna sytuacja w Iraku w części wynika z obalenia Saddama Husajna, to należy wziąć jednak pod uwagę dwa istotne fakty.

Po pierwsze - wskazuje - Zachód pośrednio przyczynił się do odrodzenia Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu (ISIL) i innych dżihadystycznych ugrupowań w Iraku, nie podejmując stanowczych decyzji w sprawie Syrii, gdzie od kilku lat toczy się wojna domowa.

"Cztery lata temu ISIL i inne przypominające Al-Kaidę ugrupowania w Iraku były bezsilne, pokonane przez siły USA i Wielkiej Brytanii oraz sunnickie milicje. Jednak dzięki chaosowi w Syrii ISIL odrodziło się i rozpoczęło antyrządową ofensywę na północy Iraku" - pisze Blair.

Po drugie, trzeba uwzględnić wpływ fali rewolucji w świecie arabskim, które obaliły stare reżimy. Zdaniem Blaira Arabska Wiosna dotarłaby do Iraku, nawet gdyby Husajn wciąż znajdował się u władzy, a jego reakcja na społeczną rewoltę przypominałaby reakcję syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada.

"Niezależnie od tego, jaka decyzja zapadłaby w 2003 roku, w roku 2014 i tak stanęlibyśmy przed ogromnym wyzwaniem", bo obecne "problemy regionu to rezultat głęboko zakorzenionych problemów, które po usunięciu reżimów wypłynęłyby na powierzchnię" - ocenia Blair.

Źródła globalnego zagrożenia Blair upatruje więc w islamskim ekstremizmie. Jako przykład nieustannego zagrożenia ze strony dżihadu podaje Nigerię - państwo, które "jeszcze 20 lat temu było wzorem religijnej tolerancji, a teraz jest rozrywane na strzępy przez ekstremistów".

"Możemy odczuwać niechęć do angażowania się w kolejne konflikty i chcieć się wycofać, ale ci, z którymi walczymy, nie podzielają tego nastawienia" - pisze.

"Na razie musimy zrobić wszystko, co w naszej w mocy, aby naprawić sytuację w Iraku i Syrii. (...) W dłuższej perspektywie potrzebujemy właściwej mieszanki twardej i miękkiej siły (...), aby poradzić sobie z przyczyną problemu, tkwiącego w formalnych i nieformalnych systemach edukujących młodych ludzi w wąskim podejściu do religii i kultury" - konkluduje Tony Blair.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)