Tomografy obrastają kurzem, a pacjenci w kolejkach - raport NIK o zakupach sprzętu medycznego
Jedna trzecia sprzętu medycznego kupionego za unijne pieniądze jest źle wykorzystana. Radio TOK FM dotarło do najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Wynika z niego, że zaniedbania mogły kosztować nawet 15 milionów złotych. Dochodziło też do złamania prawa.
"Aż jedna trzecia skontrolowanych przez NIK szpitali, które zakupiły specjalistyczny sprzęt, nie wykorzystała go tak, jak planowała we wnioskach o dofinansowanie. Liczba faktycznie udzielonych świadczeń była niższa (a niekiedy dużo niższa) od przewidywań" - czytamy na stronie NIK-u.
Z raportu wynika, że w jednych miejscowościach specjalistycznego sprzętu brakuje, a w innych jest go zbyt dużo. "W wielu placówkach unijne projekty przygotowano niedbale: brakowało np. wykwalifikowanej kadry, uprawnionej do obsługi zamówionych urządzeń, a także odpowiednio przystosowanych gabinetów i laboratoriów, choć dofinansowanie można było przeznaczyć także na adaptację pomieszczeń. Opóźniało to dostawy, instalację i uruchomienie zakupionej aparatury" - czytamy. NIK zwraca uwagę w raporcie na konsekwencję: nowoczesne i specjalistyczne urządzenia przez wiele miesięcy stały niewykorzystane, a zamiast oczekiwanej poprawy doszło nawet do pogorszenia sytuacji finansowej niektórych szpitali, ponieważ musiały ponosić koszty m.in. amortyzacji sprzętu.
W raporcie NIK znalazły się przykłady z całej Polski. Np. w szpital w Częstochowie zakupił w 2008 r. angiograf za ok. 2,5 mln zł, ale zapomniano, że placówka nie posiada odpowiedniej kadry do obsługi sprzętu. Przez rok angiograf obrastał kurzem, nie użyto go ani razu. Później używano go bardzo rzadko, dlatego w 2012 r. NFZ nie podpisał kontraktu z placówką na badania na tym sprzęcie.
Wyniki kontroli pokazały, że niektóre szpitale każą sobie płacić za badania diagnostyczne, co jest niezgodne z prawem, gdyż "aparatura dofinansowana ze środków unijnych mogła być wykorzystywana wyłącznie do udzielania świadczeń w ramach kontraktu z NFZ". Nieprawidłowości dotyczą sześciu placówek.
Innym problemem jest zakup przez szpitale takiego sprzętu medycznego, który nie spełnia warunków, by otrzymać kontrakt z NFZ. Przykład? Robot chirurgiczny "Da vinci", który wykonuje zaledwie 10 proc. swoich możliwości, bo NFZ nie chce więcej płacić.